Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski udał się z wizytą do Turcji. Nie po to, by rozmawiać o przestrzeganiu praw człowieka, ale by sprawdzić, czy Turcja zmierza ku Rosji.
Po tej jednodniowej wizycie pan minister wydaje się być uspokojony. Na briefingu skonstatował, że nie chodzi o zacieśnienie turecko-rosyjskich stosunków, tylko powrót do stanu sprzed zestrzelenia rosyjskiego samolotu parę miesięcy temu. Jak mówił polskim dziennikarzom, właśnie sprawdzeniu relacji między tymi dwoma państwami poświęcona była przede wszystkim jego wizyta.
Waszczykowski poparł też działania tureckich władz podczas dławienia próby przewrotu.
– Myśmy nie kwestionowali tego, co się dzieje w Turcji. (…) Legalnie wybrany, demokratyczny prezydent i władze tureckie mają prawo, wręcz obowiązek dbać o ład konstytucyjny, ład prawny o i to czynią – cytuje ministra tvn24.pl. Słowa te musiały wywołać zachwyt w Polsce, szczególnie w środowiskach związanych z Trybunałem Konstytucyjnym.
Waszczykowski pozytywnie ocenił Erdogana i jego argumentację. Mówił o tureckim prezydencie, że jest spokojny, rzeczowy i merytoryczny, jest przeciw aneksji Krymu i przeciw konfliktowi na Ukrainie. A to, że więzienia pękają w szwach i stosuje się tortury?
– Nie widziałem po stronie prezydenta jakiejś zapiekłości, zaciekłości, aby doprowadzać do jakiejś zemsty i rewanżu. Po prostu chce zgodnie z prawem, prawem tureckim, wyjaśnić, co się stało i ewentualnie ukarać sprawców tego wydarzenia – mówił minister. Nie odniósł się do zapowiedzi przywrócenia kary śmierci w aspekcie obietnic ukarania wspomnianych sprawców.
Waszczykowski zauważył także po spotkaniu ze swoimi odpowiednikami z Turcji i Rumunii, że każdy z tych krajów odmiennie angażuje się w rozwiązanie sporu na Bliskim Wschodzie. Mówił to dzień po agresji tureckiej armii na terenie Syrii.