Piłkarska reprezentacja Węgier zagra dwa najbliższe mecze pod egidą UEFA przy pustych trybunach. To kara za rasistowskie zachowanie kibiców podczas meczów Euro 2020.
Jeśli Węgrzy się nie poprawią, dojdzie im jeszcze jeden mecz bez publiczności – tu jednak sankcja została wymierzona w zawieszeniu na dwa lata. Federacja będzie również musiała zapłacić 100 tys. euro grzywny.
To kara za całokształt zachowania fanów reprezentacji Węgier podczas dobiegającego końca turnieju. Podczas trzech meczów rozegranych przez Węgrów na trybunach szalała Brygada Karpacka – zrzeszenie fanów o szowinistycznych i rasistowskich poglądach. To oni udawali małpy, gdy przy piłce był francuski napastnik Kylian Mbappe czy rzucali homofobicznymi obelgami w stronę Portugalczyka Cristiano Ronaldo.
Na Węgrzech ich uwielbiają
W węgierskiej prasie sportowej o Brygadzie Karpackiej przeczytać można raczej superlatywy. Media zachwycają się przemarszami nacjonalistycznych kiboli przed meczami drużyny narodowej i oprawami stadionowymi, jakie przygotowuje grupa. Podkreślają także, że między meczami kibole prowadzą działalność charytatywną. To jednak ruch mający na celu ocieplenie wizerunku Brygady, by nie kojarzyła się tylko z rozróbami.
UEFA, podejmując decyzję o ukaraniu Węgier, oględnie napisała o „dyskryminujących zachowaniach kibiców”. To bardzo delikatne określenie przyśpiewek i okrzyków Brygady. Węgierscy ultrasi nie cofają się przed przemocą fizyczną, zwłaszcza po przegranych spotkaniach swojej drużyny, witają się salutem rzymskim, a przyśpiewki wymierzone w LGBT czy w osoby czarnoskóre to tylko część ich repertuaru. Równie chętnie epatują nacjonalizmem, szydzą z ruchów takich jak Black Lives Matter, grożą Żydom i Romom.
Kara 100 tys. euro ma znaczenie, bo rasizmu na stadionach – i gdziekolwiek indziej – tolerować nie wolno. Niemniej raczej nie skłoni węgierskiej federacji, by podziękować takim kibicom.