Rząd Wiktora Orbana uznał, że imigranci psują perspektywę węgierskich miast. Zostaną dla nich stworzone obozy namiotowe poza granicami aglomeracji. Władze chcą również postawić płot wzdłuż granicy z Serbią.
Informacje podał szef sztabu premiera, Janos Lazar. Polityk użył klasycznego języka segregacji społecznej. Zapewnił, że obywatelom nie będą już „przeszkadzać” tłumy uchodźców czyli w domyśle – ludzi drugiej kategorii. W tym celu rząd wszystkie schroniska dla przybyszy z południa przeniesie na tereny oddalone od dużych miast. Największe z nich powstanie tuż przy granicy z Serbią.
Rząd Orbana od kilku miesięcy prowadzi zmasowaną kampanię przeciwko imigrantom. Przedstawiciele władz wmawiają mieszkańcom, że uchodźcy – dla których przekroczenie granicy serbsko-węgierskiej jest jednym z ostatnich przystanków w wielomiesięcznym marszu w poszukiwaniu lepszego i bezpiecznego życia – stanowią zagrożenie dla „normalnych obywateli”. – Nie chcemy imigrantów na Węgrzech. Jeśli inni chcą ich przyjmować, niech to robią, ale nie powinni ich odsyłać do naszego kraju lub przez nasz kraj – mówił niedawno premier Orban. Symbolem ksenofobicznej polityki prawicowego gabinetu jest płot budowany na granicy z Serbią. Konstrukcja mająca 4 metry wysokości i 175 kilometrów długości ma powstać do końca listopada, jej koszt może wynieść do 35 milionów euro.
Od początku 2015 roku na Węgry przybyło ponad 80 tys. imigrantów. Większość z nich uciekła z terenów ogarniętych działaniami wojennymi: Afganistanu, Libii, Nigerii, Iraku czy Syrii. Oprócz represji ze strony władz, przybysze padają często ofiarami napaści neofaszystowskich i rasistowskich organizacji, w tym bojówkarzy skrajnie prawicowej i antyimigranckiej partii Jobbik, która wcześniej prowadziła kampanie szczucia na mniejszość romską, a teraz skupia się na podburzaniu do nienawiści przeciwko imigrantom.