„Brutalne i nieeuropejskie” – tak uznał działania rządu Victora Orbana premier Serbii Aleksandar Vuczic. W środę węgierskie siły bezpieczeństwa gazem i armatkami wodnymi zaatakowały grupę migrantów, znajdujących się na „ziemi niczyjej”. Przedstawiciele władz prowadzą też kampanie przedstawiającą uchodźców jako „agresywnych i uzbrojonych”.
Incydenty miały miejsce na przejściu granicznym pomiędzy serbskim Horgosz, a węgierskim Roeszke. Kilkuset zdesperowanych i wycieńczonych wielogodzinnym koczowaniem uchodźców, podjęło próbę szturmu na ogrodzenie z drutu żyletkowego, wzniesionego przez Budapeszt. Doszło do starć z siłami bezpieczeństwa, które strzelały do migrantów z gumowej amunicji, rozpylały gaz łzawiący i traktowały przybyszy strumieniami z armatek wodnych. Rannych zostało kilkuset uchodźców, w tym dwoje dzieci i ok. 20 węgierskich policjantów. Grupie ok. 300 osób udało się sforsować granicę. Walki trwały potem na terytorium Węgier. Łączna liczba aresztowanych od czasu wprowadzenia we wtorek nowych, drakońskich przepisów migracyjnych, wynosi już ponad 600 osób i stale rośnie.
Podczas starć węgierskie służby zaatakowały uchodźców, którzy gromadzili się po serbskiej stronie. W obronie zrozpaczonych i głodnych ludzi stanęły oddziały policji przysłane przez Belgrad. Funkcjonariusze oddzielili migrantów kordonem od węgierskich agresorów, co zostało przyjęte owacjami przez zgromadzony tłum. Głos w tej sprawie zabrał premier Serbii, Aleksandar Vuczic, który nazwał działania Budapesztu jako „sprzeczne z europejskimi wartościami” i zapowiedział, że jego kraj nie zamierza biernie się przyglądać coraz bardziej zuchwałym praktykom łamania prawa międzynarodowego przez rząd Orbana. – Jeśli UE nie zareaguje, znajdziemy sposób, aby chronić nasze granice, a także wartości europejskie – podkreślił Vuczic. Polityk zwracał uwagę, że węgierska policja podczas tłumienia starć „naruszyła linię graniczną, czego nie ma prawa robić żadne państwo”. Oburzenia nie krył również obecny na miejscu serbski minister ds. polityki społecznej, Aleksandar Vulin, który zauważył, że węgierscy policjanci „nie mieli prawa” stosować takich środków na terytorium Serbii. – To jest przekraczanie linii granicznej, a żadne państwo nie ma do tego prawa i dlatego stanowczo protestujemy – powiedział.
Warto zwrócić również uwagę na język, jakim posługują się oficjele z Budapesztu. Pozbawieni jedzenia, wody i środków higienicznych ludzie koczujący pod Roeszke są dla rzecznika rządu Zoltana Kovacsa „uzbrojonym tłumem nielegalnych imigrantów”, którzy „używają dzieci jako ludzkich tarczy”. Według polityka wśród przybyszy z Bliskiego Wschodu jest również „wielu terrorystów”, z których jeden został wczoraj zatrzymany.
Obecnie szlak tranzytowy migrantów został skierowany na terytorium Chorwacji. Dalej podążają oni przez Słowenię do Austrii. Rząd w Lublianie zapowiedział jednak, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin granica z Chorwacją zostanie uszczelniona, a przepływ uchodźców „nie będzie odbywał się płynnie”. Węgry natomiast zapowiedziały, że również na odcinku z Chorwacją powstanie ogrodzenie z drutu kolczastego.