Kolejny pokaz arogancji władzy można było obserwować w Radomiu. Podsekretarz stanu w MON tak spieszył się na konferencję prasową, że jechał ulicą pod prąd na sygnałach. Bartłomiej Grabski znany jest z szarżowania na drogach.
Podsekretarz stanu w MON mieszka w Łomiankach, stamtąd codziennie dojeżdża do pracy. Jego limuzynę na warszawskiej Pradze widywano wielokrotnie w sytuacjach, kiedy na sygnale przecinał ulice, blokując ruch pozostałych samochodów, bądź też przebijał się na siłę przez korek. W okolicy ZOO odnotowano, że jechał pod prąd. W Radomiu jeszcze nie zdążyła wyprzedzić go jego sława pirata drogowego.
Bo wiceministra w ogóle trudno było wyprzedzić, gdyż, jak się tłumaczył, “nie miał czasu i musiał w godzinę dotrzeć z Warszawy”. Dlatego też jechał pod prąd przez długość ulicy do najbliższego ronda, rzecz jasna na sygnale. Spieszył się tak na konferencję prasową MON dotyczącą pokazów Air Show 2017. – Starałem się jak najszybciej do państwa dojechać i rzeczywiście być może te sygnały nie były potrzebne – wyjaśniał potem skruszony polityk. Niestety nie miał szczęścia – świadkiem jego wyczynów na szosie była lokalna dziennikarka. Sprawę opisała “Wirtualna Polska”.
– Ruszyłam spod świateł na skrzyżowaniu ulic Kelles-Krauza, Malczewskiego i Wernera, gdy usłyszałam syrenę. W lusterku zobaczyłam ciemne auto z kogutem na dachu. Kierowcy zaczęli zjeżdżać, aby umożliwić przejazd, ale na Malczewskiego, przy skrzyżowaniu z ulicą Stańczyka, kierowca samochodu zjechał na przeciwległy pas i tak jechał aż do ronda przy kościele świętej Trójcy, zaskakując zupełnie kierowców zjeżdżających z ronda – powiedziała portalowi.
Nie tylko Antoni Macierewicz, Andrzej Duda i Beata Szydło mają rozmach. To już znak rozpoznawczy tego rządu.