Po raz kolejny narodowcy przeganiali z Polski „islamską dzicz”. W Katowicach na manifestacji zabrzmiała modlitwa w intencji zamordowanego Łukasza Urbana, ostrzeżenia przed „prawdą o islamie” i prawdziwie polskie „wyp…ać”.
Na wezwanie Obozu Narodowo-Radykalnego, Młodzieży Wszechpolskiej i Narodowców RP na katowickim rynku zebrało się ok. 60 osób. Na początek protestowali również przeciwko finansowaniu przez władze Katowic Centrum Kultury Islamskiej, mimo faktu, że w istocie rzeczy magistrat do funkcjonowania instytucji się nie dokłada. Płaci tylko za pracę dwóch nauczycieli religii muzułmańskiej, tak samo, jak za katechetów różnych wyznań chrześcijańskich. Finansowanie takich zajęć organizowanych przez legalne związki wyznaniowe to obowiązek samorządu.
Narodowcy nie bawili się jednak w niuanse.
– Jako mieszkańcy kategorycznie sprzeciwiamy się finansowaniu z budżetu miasta organizacji powiązanej z Ligą Muzułmańską. Wiemy, że ta organizacja odcina się od terroryzmu, ale fakty mówią co innego – mówił Sławomir Czech, organizator demonstracji. Manifestanci zbierali podpisy pod petycją wzywającą prezydenta miasta do zaprzestania finansowania Ligi Muzułmańskiej. Zebrali ok. 180, mają zamiar kontynuować. Potem ruszyli z rynku pod siedzibę Centrum . Po drodze krzyczeli dobrze znane z tego typu wydarzeń hasła „My nie chcemy tu islamu, dżihadystów, muzułmanów”, „Cała Polska z nami krzyczy, nie chcemy islamskiej dziczy” czy „Nie islamska, nie laicka, tylko Polska katolicka”. Tam zamierzali wręczyć imamowi pismo, w którym oznajmiali, że nie życzą sobie obecności Ligi Muzułmańskiej w Katowicach. Okazało się jednak, że akurat trwa modlitwa (piątek to dla muzułmanów święty dzień tygodnia). Demonstranci pozostali pod budynkiem, dalej wznosząc nietolerancyjne okrzyki, niektóre wulgarne. Od wrzasków „wy…ać” przeszli do… modlitwy w intencji zabitego w Berlinie przez terrorystę polskiego kierowcy Łukasza Urbana. „Głęboko wierzący” manifestanci odnieśli się również do apelu metropolity katowickiego Wiktora Skworca, który wezwał każdą parafię w swojej diecezji do udzielenia pomocy jednej rodzinie uchodźców z Syrii. To, że arcybiskup nie ma racji – nie mieli wątpliwości. Narodowcy nie chcą, by w aglomeracji górnośląskiej pojawiła się choćby jedna rodzina z tego kraju. Sugerowali, że jej pojawienie się natychmiast przyciągnie następnych Syryjczyków, czyli muzułmanów, czyli terrorystów.
Katowiccy nacjonaliści wyciągnęli też bardziej oryginalne wnioski. – Muzułmanie co chwilę wychodzili bądź wchodzili do budynku. Nie umknęło uwadze, że są ubrani w nowe, dobrej jakości ubrania, a na placu stoją coraz to nowsze samochody. Kto za to wszystko płaci? Budżet Miasta! – czytamy w relacji na stronie kierunki.info.pl.
Po zakończeniu muzułmańskiej modlitwy narodowcy po raz drugi spróbowali wręczyć imamowi swoje pismo, znowu bez powodzenia. Zostawili je więc w skrzynce na listy. Z wywieszonym na budynku oświadczeniem Ligi Muzułmańskiej, potępiającym terroryzm, zapewne się nie zapoznali.