10 dni przed wyborami parlamentarnymi toryści utrzymują nieznaczną przewagę nad Partią Pracy. Trzecią siłą jest faszyzująca skrajna prawica.
Dwie największe partie do końca walczą o zwycięstwo. Według najnowszego sondażu ICM dla „Guardiana” konserwatyści mogą obecnie liczyć na 35 proc. poparcia, laburzyści na 32 proc. Oznacza to, że w ciągu ostatniego miesiąca prawica zyskała 3 pkt procentowe, podczas gdy Partia Pracy straciła 1 pkt proc. Według komentatorów tegoroczna elekcja możne być najbardziej zaciętym starciem od kilkudziesięciu lat. Różnica pomiędzy oboma ugrupowaniami wynosi mniej więcej tyle, co możliwe zniekształcenie sondażowe. W ubiegłym tygodniu, inne badanie wykazało 3 proc. przewagę laburzystów. Stawka jest bardzo wysoka. Przywódca torysów, obecny premier David Cameron zapowiada, że zwycięstwo w wyborach uzna za zielone światło do przeprowadzenia referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Niepokojącym zjawiskiem jest wzrost poparcia dla agresywnej, antyimigranckiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), na którą chce zagłosować 13 proc. respondentów. Kilka miesięcy temu lider brytyjskiej skrajnej prawicy w wywiadzie dla Newsweek Europa stwierdził, że na wyspy nie powinny mieć wstępu osoby karane, a także chorujące na niektóre choroby zakaźne, m.in. na gruźlicę, HCV i HIV.
Swoich deputowanych do Izby Gmin wprowadzą również Liberalni Demokraci, którzy utrzymują notowania na poziomie 9 proc. oraz Zieloni z poparciem 5 proc. uczestników sondażu.