Od wczoraj trwa w Jemenie lotnicza operacja systematycznego bombardowania wielu jemeńskich miejscowości jednocześnie. Najwięcej bomb spadło na razie na portowe miasto Hudajda, przez które dociera czasem pomoc humanitarna dla jemeńskich cywilów cierpiących głód. Tymczasem Amerykanie zmienili nagle swój dyskurs: mówią o „pokojowym rozwiązaniu” konfliktu z Iranem. Teheran w to nie wierzy.
Zbrojna odpowiedź na atak na saudyjskie instalacje naftowe nie skierowała się przeciw Iranowi, lecz przeciw Jemenowi, który się doń przyznał. Oficjalnie ani USA, ani Arabia nie wierzą w to przyznanie: jeszcze przedwczoraj szef imperialnej dyplomacji Mike Pompeo obwiniał Iran o atak na saudyjskie rafinerie, mówił o „działaniu wojennym”, lecz wczoraj nagle spuścił z tonu: niewykluczone, że prezydent Trump uznaje, że napad na Iran może zaszkodzić mu w przyszłorocznych wyborach. W tej sytuacji postanowiono na razie tradycyjnie bombardować ubogi Jemen.
Arabia Saudyjska jest zawiedziona. Kiedy Pompeo niespodziewanie powiedział po spotkaniu z dyktatorem sąsiedniego Abu Zabi, że należy zbudować koalicję na rzecz pokojowego rozwiązania „problemu irańskiego”, jego saudyjski odpowiednik Adil al-Dżubajr napisał na Twitterze, że taka postawa Waszyngtonu „zachęci Iran do popełniania dalszych aktów sabotażu w regionie”. Do dziś nie jest jednak jasne skąd nadleciały pociski i drony, które uszkodziły własność rządzącej Arabią rodziny Saudów. Amerykanie proponują wersję, że chodzi o terytorium Iranu. Arabia, podobnie jak Izrael, twierdzi, że to raczej Irak (z inspiracji irańskiej), w innych krajach Zatoki podejrzewa się nawet, że winny jest szyicki ruch oporu w samej Arabii, lecz żadna ze stron nie przedstawiła żadnych wiarygodnych dowodów swych twierdzeń.
Problem polega na tym, że amerykańskie systemy obronne zawiodły na całej linii przegapiając atak. Pociski mogły więc nadlecieć z każdego kierunku. New York Times donosi, że armia amerykańska wyznaczyła już cele w Iranie, które miałaby zbombardować: głównie instalacje naftowe i bazy rakietowe. Stąd Iran nie bardzo wierzy w pokojowe intencje imperium amerykańskiego. Minister spraw zagranicznych Iranu Mohamed Zarif przypomniał, że jego kraj przedstawił Amerykanom już osiem planów pokojowych, które pozostały bez odpowiedzi.