Odnoszę wrażenie, że opinia publiczna zupełnie niesłusznie zlekceważyła wczorajszą zachętę do samosądu, zaprezentowaną przez młodych nacjonalistów z ONR, Ruchu Narodowego, Stronnictwa Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej. Nawet zazwyczaj czujna na tym punkcie „Gazeta Wyborcza” (podobnie jak inne media) pocieszała się zdaniem, że w akcji „uczestniczyła tylko garstka osób”.
Przypomnienie: grupa młodych ludzi z regionalnych ugrupowań skrajnie nacjonalistycznych w Katowicach powiesiła na specjalnie w tym celu zbudowanych szubienicach fotografie niektórych europosłów Platformy Obywatelskiej. Według organizatorów akcji to symboliczne powieszenie zdrajców Polski miało na celu pokazanie ich niezgody na głosowanie w sprawie Polski w Europarlamencie.
Jak mówił Jacek Lanuszny, prezes Ruchu Narodowego na Śląsku było to:
– Wyrażenie sprzeciwu wobec pomówień przede wszystkim zachodnich demoliberałów i ich mediów przeciwko Polakom wyrażającym swoją dumę w trakcie Marszu Niepodległości, ale także sprzeciwiamy się tym europosłom z Platformy Obywatelskiej, którzy głosowali przeciwko Polsce w rezolucji w Parlamencie Europejskim.
To nie polityczny happening młodych, pomysłowych ludzi z nacjonalistycznymi poglądami. Nie wyrażenie ich radykalnych poglądów. To przygotowanie.
W socjologii nazywa się to oknem Overtona – sposób przyswojenia w opinii publicznej do tej pory nieakceptowanych idei. Bo jak na razie nie ma w społeczeństwie gotowości do wywlekania na ulicę oponentów politycznych i wieszania ich na latarniach lub naprędce zbitych z żerdzi szubienic. Na razie. Owszem, okołorządowe media już swobodnie operują słowem „zdrajcy”, „sprzedawczyki”, „kara za zdradę” i tym podobne. Policja i prokuratura nie reagują na wrzaski „Śmierć wrogom ojczyzny” i „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. Media też nie. Władza udaje, że nie słyszy. Tło jest już zatem gotowe. Teraz w Katowicach zrobiono coś w rodzaju próby generalnej. Szubienice i konkretni, znani z twarzy i nazwiska ludzie na fotografiach wiszą na nich. Ile czasu i jakich słów propagandowych usłużnych dziennikarzy trzeba, by podburzony przez agitatorów tłum zaczął wyciągać z mieszkań wskazywanych przez organizatorów ludzi? Chciałbym być złym prorokiem, ale zapewniam, że niewiele. Po wieszaniu w Katowicach już blisko do publicznego rozpatrywania w TVP pomysłów, czy aby nie przywrócić kary śmierci, skoro „naród tego żąda”, czy nie zorganizować sądów ludowych z szerokimi pełnomocnictwami…. Potem już pójdzie.
Przesadzam? Jeżeli tak, to czekam na reakcje państwa polskiego na katowicką akcję. Są na nią określone paragrafy w kodeksie karnym, które pozwolą pociągnąć do odpowiedzialności skrajnych nacjonalistów, którym wydaje się że wezwania do mordowania inaczej myślących politycznych oponentów mieści się w ramach wolności słowa. Nie mieści się.
Brak reakcji państwa świadczyć będzie o tym, że władza PiS dopuszcza możliwość „ludowego gniewu” przeciwko opozycji. A może nawet do niego zachęca.