To nie jest tak, że państwo polskie właśnie wali się z hukiem, bo śmiertelne ciosy zadał mu potężny wróg – koronawirus. Ani tak, że wcześniej rozmontował je PiS. Rządy tej partii to tylko finał, nieuchronne zwieńczenie trzech dekad transformacji. Wirus, niczym trzepot skrzydełek motyla, uruchomił tylko zależności, które przewracają chorego, osłabionego mamuta. Wszystko, czym karmiono to społeczeństwo – czym karmiły je media trzymane przez kapitał na krótkiej smyczy – właśnie okazuje się bezwartościową degrengoladą. W obliczu narastającego zagrożenia Covid-19 nie kto inny, jak prezydent Francji Macron, pieszczoch bankierów, wyrzucił z siebie konstatację, iż „….pandemia… uświadomiła nam, że istnieją dobra i usługi, które muszą funkcjonować poza prawami rynku”. Tak samo u nas upada bezmyślny kult niewidzialnej ręki rynku, totalnej prywatyzacji, a tym samym świętości prywatnej własności.

Na Facebooku przeczytałem dramatyczny wpis dr nauk medycznych, pulmunolożki, dr Doroty Szlosowskiej. Opisuje ona dokładnie abdykację naszego państwa w ochronie zdrowia jako sumy wieloletnich zaniedbań. Niedoinwestowanie publicznej służby zdrowia, oświaty i edukacji, życzeniowe myślenie pt. „załatwi wszystko niewidzialna ręka rynku” to nie jest tylko wina PiS. To jest całokształt myślenia elit wywodzących się z „Solidarności”. Wszystkie po 1988 r. rządy, oczywiście w różnym stopniu, dały nam dramatyczny wzrost nierówności, niezdolność radzenia sobie z nadmiarem dostatku wśród nielicznych i ubóstwem bardzo wielu, brak przyzwoitego systemu opieki nad ludźmi potrzebujących pomocy, brak choćby pomysłu na to, jak opanować masowe wykluczenie społeczne. A także zero myślenia przyszłościowego, dopuszczającego, że może się zdarzyć kryzys taki jak ten, chociaż nie ma kapitalizmu bez spowolnień i załamań.

Opozycja zastanawia się, jak odsunąć PiS od władzy, ma nadzieję, że kompromitacja kopertowych wyborów w tym pomoże. Problem polega na tym, że zmiany personalne to jeszcze nie zmiany ideowe. A pragnę tylko przypomnieć, że Akcja Wyborcza „Solidarność”, rządząca w latach 1997-2001 oficjalna emanacja idei panny „S” miała w swoich szeregach tak niewiarygodne pary oponentów jak Leszek Balcerowicz i Lech Kaczyński, Hanna Suchocka i Artur Balazs, Marek Biernacki i Janusz Pałubicki, Bronisław Komorowski i Jan Szyszko, Władysław Bartoszewski i Maciej Srebro, Tadeusz Syryjczyk i Jerzy Kropiwnicki. Wtedy oponentami nie byli, tylko wspólnymi siłami zostawili budżet państwa w gruzach (kto nie pamięta, niech wpisze w wyszukiwarkę: dziura Bauca). Neoliberałowie i neokonserwatyści, prawdziwy POPiS.

Pacyfikując gniew ruchu pracowniczego z racji kryzysu wywołanego pierwszą dekadą transformacji ustrojowej w Polsce cały obóz „Solidarności” starał się go tak sformatować, aby nie miał on ostrza klasowego i tym samym poprowadził go na manowce. Stąd m.in. bierność i słabość ruchu związkowego w naszym kraju. Mamy za sobą nie tylko trzy dekady neoliberalnej polityki, ale też permanentnie oplata nas promująca ją narracja. Bałwochwalczy kult prywatyzowania wszystkiego wcale nie skończył się w momencie, gdy koronawirus pokazał, że wszyscy potrzebujemy choćby publicznych szpitali. Jeszcze niedawno uważany za przeciwnika liberałów Antoni Macierewicz wypowiadał się w Radiu Maryja, że państwo PiS „stworzy możliwości aby każdy sam sobie mógł stworzyć dobrobyt”. To propozycja totalnej prywatyzacji polityki społecznej, pokłosie skrajnego, post-sarmackiego indywidualizmu. To karykaturalna wersja nowoczesnego państwa w następującym brzmieniu: wszystko sobie kup sam. Tymczasem za chwilę ani nie będziemy mieli za co czegokolwiek kupić, ani też żadnych dóbr z katalogu podstawowego – jak ta służba zdrowia choćby – nie będzie.

Chyba że na kanwie epidemii porozmawiać nie tylko o tym, że nasze państwo zbankrutowało doraźnie – nie dostarczając medykom środków zabezpieczających i na chybcika organizując młodzieży „zdalne nauczanie” – ale też o tym, że cały projekt III RP od samego początku obarczony był fałszywymi założeniami. Czas zdemitologizować „Solidarność”, gdyż rządy PiS-u są „wisienką na torcie” sporej części tradycji tego ruchu oraz jego politycznej i społecznej drogi. Bardzo ciekawie, krytycznie i obiektywnie pisze m.in. na ten temat prof. Andrzej Romanowski w artykule pt. „Wszyscy jesteśmy z PiS” (Przegląd, z dn. 27.04 – 03.05.2020). Za puentę tekstu niech posłuży jego podtytuł: zbyt długo służyłem złej sprawie i zbyt długo milczałem.

Wtedy będziemy mieli szansę zacząć od nowa, zawalczyć o cywilizowane prawa pracownicze, nowoczesne i dostępne dla ogółu obywateli usługi publiczne, deklerykalizację. O godne życie. I tak za długo dawaliśmy się oszukiwać.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Tytuł trafnie oddaje istotę problemu. Do tych politycznych tfurców naszych sukcesów dorównują ci z lewicy, jak też ludowcy. Cała polska formacja polityczna postawia na prywatyzację, a naród, nauczony w czasach Gierka, że po roku pracy „na azbeście” za oceanem można postawić niezłą chałupę, a nawet willę, żył głoszonym jeszcze w czasach Bieruta powiedzeniem, że bezrobotny w USA jeździ po zasiłek własnym samochodem. Strategiczny inwestor, obśmiany przez filmowców, do tej pory siedzi w głowie naszego premiera, a jak widać, prezes też nie od tego. Pozostało tylko szukać pieniędzy. W Rosji poszli prostą drogą, oddając fabryki i kopalnie swoim preferowanych, kreując oligarchów. Jak któryś fikal, to szybko drałował za granicę, tworząc Londongrad. A jak był uparty, poznał uroki Czyty i dzis grzecznie siedzi na emigracji. Nasi poszli inną drogą. Podjęli slużbę u możnych tego świata, wystawiając za bezcen polską gospodarkę, od fabryk po pegeery. Ile dostali doradcy, to sami wiedzą. Innym pozwolono dorobić w prywatnych bankach, uczciwie i zgodnie z prawem, placąc krocie przez kilka lat i zwalniając milionerów. Znany przypadek bylego premiera, który honorowo potem doradzal innemu, za darmo, to tylko chlubny wyjątek. W nagrode za udaną prywatyzację, trafnie w Rosji nazwanej „prychwatyzxacją’ – przywłaszczenie, wieli dziś spożywa brukselkę. A narod polyka kolejną ściemę, że można zawiesiić składki na ZUS i potem domagać sie obywatelskiej emerytury? I jak mantra powtarzane, że nie będę płacić na emeryta, bo sam powinien sie utrzymać!!! Proszę bardzo. Tyle, że przeliczyć składki, zapłacone państwu wedlug realnej wartości i od tego procenty. Tak zresztą zrobiono, rżnąc na oczach emerytów, których realne emerytury spadły o ponad 33% w porównaniu do średniej krajowej, a ponad 100% do najniższej pensji. Przy podnoszeniu najniższej pensji, i słusznie, spada dynamika średniej, ale emerytura traci co roku powyżej 5.%. Za 10 lat emerytury żyjących 80-90 latkow będą poniżej najniższej pensji. A tych, z obecnie wyliczonymi na tysiąc tylko nadal mami sie trzynastą i czternastą, uznaniową. Służba zdrowia ustawiona na komercje dzis przeżywa kryzys, ponieważ personel, ktory najciężej pracuje, w tym lekarze pierwszego kontaktu, mają najniższe place. I tak z pewnościa zostanie.

  2. System po 89 r doprowadzał do władzy ludzi niespełnionych mających w sobie gen destrukcji. Walczyli z demonem „komunizmu” i tyle potrafili. Sztuka rządzenia to przede wszystkim umiejętność analizy,przewidywania, ba gry szachisty przewidującego 4 ruch do przodu. Klasa polityczna za każdym rozdaniem spsiała.Generalnie mizerota ci ja się dorwała! Pan Tusk kierował ludzi z wizja do lekarza. Właśnie ten brak wizji wybitnego polityka formatu europejskiego,doprowadził,że po 16 lata obecności w UE rządzą nami żałośni troglodyci. Nic nie wskazuje ,że następcy będą mieli wizję jak zarządzać państwem ,bo wiecznie w swoich decyzjach będą podporządkowywać się personelowi naziemnemu kościoła.

  3. Czarno to widzę… najbłyskotliwszą i zadziwiająco trafną opinię o Polakach wyraził Józef Stalin: komunizm pasuje do Polaków jak siodło do krowy. I była to po prostu trzeźwa ocena naszej zdolności to tworzenia jakiegokolwiek społeczeństwa, nie tylko komunistycznego. A wobec takich cech narodowych (rasowych?) Polska może istnieć jako samodzielne (w miarę) państwo wyłącznie pod opieką innych państw i to tylko w wypadku, gdy nikt nie ma na nasze ziemie chrapki. Pozostawieni sami sobie szybko zmierzamy do autodestrukcji, bo nasza państwowość – bez państwowego/społecznego instynktu – monstrualnie się wynaturza. Przecież Solidarnosć to był ruch który potrafił tylko burzyć, co potrafił zbudować – widzimy dzisiaj.

    1. PS. Najlepszy dowód, że nawet za obronę naszej suwerenności (której nikt nie zagraża bardziej niż my sami i nasza absurdalna polityka zagraniczna) wolimy płacić obcym wojskom zaciężnym niż zadbać o nią sami.

  4. 1. W III RP mieliśmy oprócz „solidaruchów” rządy tzw. lewicy i co? Ano i goowno, ci bratali się z Kulczykami łacniej niż panna „S”.
    2. Tak naprawdę to ty tzw. lewico masz w doopie świat pracy, ciebie interesuje deklerykalizacja, prawa LGBTQWERTY+ oraz umiłowanie beżowo-czarnego imigranckiego luda.
    3. Wybór liberała Biedronia na kandydata lewicy dowodzi żeście „kawiorowi lewicowcy” z Wawki stracili wszelki kontakt z rzeczywistością, gostek robi kampanię li tylko na swojej „tęczowatości” i tylko tęczowaci go mogą wybrać.
    Jesteście NIE WYBIERALNI drogie lewaki ale może to i dobrze……………..

    1. Oj tam oj tam, nie na kakaowym oku li tylko, ostatnio mówi też o prawch nie tylko gejów ale i pracowników, i o budownictwie komunalnym. Pod jego rządami w Słupsku wybudowano ponoć ponad 400 takich mieszkań.
      Maładziec!

    2. @ Tolek. Byłeś? Widziałeś? Jedynym znanym sukcesem Biedronia jako prezydenta Słupska było przyhamowanie apetytu na wypłaty pracowników ratusza. Poza tym koledzy mieszkający w Słupsku od urodzenia – o niczym nie wspominali (no poza żalami typu przyszedł znikąd, naobiecywał i do Brukseli uciekł).

  5. Panie Radek, pana wina, bo by tak było jak jest, to Pan też o to walczył w 80-tym roku. A jeśli Pan nie walczył, to też Pana wina, bo nie obronił Pan tego, co było dobre za wrednej komuny.

  6. Deklerykalizacja nie nastąpi zbyt szybko.Niestety.Polska ciemnota będzie się odrywać powoli od kościoła bo ciężko rodakom przyjąć do wiadomości fakt jakim było się durniem przez całe życie.Liberalizm światopoglądowy tak.Liberalizm gospodarczy nie.Mi po prostu nie wchodzi towar od kościółkowych dilerów i chciałbym żeby zarobek robotników nie wyparowywał zaraz po wypłacie. A swoją drogą to ręka rynku dopadła także strajkowców.Dzisiaj reklamy o inwestycjach i odnalezieniu boga.Trzeba z czegoś rzyć.

    1. Gdzie ty te reklamy widzisz? Nie masz zainstalowanego adblocka??

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…