Site icon Portal informacyjny STRAJK

Wirusowo-POPisowe bankructwo III RP

fot. pixabay.com

To nie jest tak, że państwo polskie właśnie wali się z hukiem, bo śmiertelne ciosy zadał mu potężny wróg – koronawirus. Ani tak, że wcześniej rozmontował je PiS. Rządy tej partii to tylko finał, nieuchronne zwieńczenie trzech dekad transformacji. Wirus, niczym trzepot skrzydełek motyla, uruchomił tylko zależności, które przewracają chorego, osłabionego mamuta. Wszystko, czym karmiono to społeczeństwo – czym karmiły je media trzymane przez kapitał na krótkiej smyczy – właśnie okazuje się bezwartościową degrengoladą. W obliczu narastającego zagrożenia Covid-19 nie kto inny, jak prezydent Francji Macron, pieszczoch bankierów, wyrzucił z siebie konstatację, iż „….pandemia… uświadomiła nam, że istnieją dobra i usługi, które muszą funkcjonować poza prawami rynku”. Tak samo u nas upada bezmyślny kult niewidzialnej ręki rynku, totalnej prywatyzacji, a tym samym świętości prywatnej własności.

Na Facebooku przeczytałem dramatyczny wpis dr nauk medycznych, pulmunolożki, dr Doroty Szlosowskiej. Opisuje ona dokładnie abdykację naszego państwa w ochronie zdrowia jako sumy wieloletnich zaniedbań. Niedoinwestowanie publicznej służby zdrowia, oświaty i edukacji, życzeniowe myślenie pt. „załatwi wszystko niewidzialna ręka rynku” to nie jest tylko wina PiS. To jest całokształt myślenia elit wywodzących się z „Solidarności”. Wszystkie po 1988 r. rządy, oczywiście w różnym stopniu, dały nam dramatyczny wzrost nierówności, niezdolność radzenia sobie z nadmiarem dostatku wśród nielicznych i ubóstwem bardzo wielu, brak przyzwoitego systemu opieki nad ludźmi potrzebujących pomocy, brak choćby pomysłu na to, jak opanować masowe wykluczenie społeczne. A także zero myślenia przyszłościowego, dopuszczającego, że może się zdarzyć kryzys taki jak ten, chociaż nie ma kapitalizmu bez spowolnień i załamań.

Opozycja zastanawia się, jak odsunąć PiS od władzy, ma nadzieję, że kompromitacja kopertowych wyborów w tym pomoże. Problem polega na tym, że zmiany personalne to jeszcze nie zmiany ideowe. A pragnę tylko przypomnieć, że Akcja Wyborcza „Solidarność”, rządząca w latach 1997-2001 oficjalna emanacja idei panny „S” miała w swoich szeregach tak niewiarygodne pary oponentów jak Leszek Balcerowicz i Lech Kaczyński, Hanna Suchocka i Artur Balazs, Marek Biernacki i Janusz Pałubicki, Bronisław Komorowski i Jan Szyszko, Władysław Bartoszewski i Maciej Srebro, Tadeusz Syryjczyk i Jerzy Kropiwnicki. Wtedy oponentami nie byli, tylko wspólnymi siłami zostawili budżet państwa w gruzach (kto nie pamięta, niech wpisze w wyszukiwarkę: dziura Bauca). Neoliberałowie i neokonserwatyści, prawdziwy POPiS.

Pacyfikując gniew ruchu pracowniczego z racji kryzysu wywołanego pierwszą dekadą transformacji ustrojowej w Polsce cały obóz „Solidarności” starał się go tak sformatować, aby nie miał on ostrza klasowego i tym samym poprowadził go na manowce. Stąd m.in. bierność i słabość ruchu związkowego w naszym kraju. Mamy za sobą nie tylko trzy dekady neoliberalnej polityki, ale też permanentnie oplata nas promująca ją narracja. Bałwochwalczy kult prywatyzowania wszystkiego wcale nie skończył się w momencie, gdy koronawirus pokazał, że wszyscy potrzebujemy choćby publicznych szpitali. Jeszcze niedawno uważany za przeciwnika liberałów Antoni Macierewicz wypowiadał się w Radiu Maryja, że państwo PiS „stworzy możliwości aby każdy sam sobie mógł stworzyć dobrobyt”. To propozycja totalnej prywatyzacji polityki społecznej, pokłosie skrajnego, post-sarmackiego indywidualizmu. To karykaturalna wersja nowoczesnego państwa w następującym brzmieniu: wszystko sobie kup sam. Tymczasem za chwilę ani nie będziemy mieli za co czegokolwiek kupić, ani też żadnych dóbr z katalogu podstawowego – jak ta służba zdrowia choćby – nie będzie.

Chyba że na kanwie epidemii porozmawiać nie tylko o tym, że nasze państwo zbankrutowało doraźnie – nie dostarczając medykom środków zabezpieczających i na chybcika organizując młodzieży „zdalne nauczanie” – ale też o tym, że cały projekt III RP od samego początku obarczony był fałszywymi założeniami. Czas zdemitologizować „Solidarność”, gdyż rządy PiS-u są „wisienką na torcie” sporej części tradycji tego ruchu oraz jego politycznej i społecznej drogi. Bardzo ciekawie, krytycznie i obiektywnie pisze m.in. na ten temat prof. Andrzej Romanowski w artykule pt. „Wszyscy jesteśmy z PiS” (Przegląd, z dn. 27.04 – 03.05.2020). Za puentę tekstu niech posłuży jego podtytuł: zbyt długo służyłem złej sprawie i zbyt długo milczałem.

Wtedy będziemy mieli szansę zacząć od nowa, zawalczyć o cywilizowane prawa pracownicze, nowoczesne i dostępne dla ogółu obywateli usługi publiczne, deklerykalizację. O godne życie. I tak za długo dawaliśmy się oszukiwać.

Exit mobile version