Ponad 100 tys. demonstrantów przyjechało do Hamburga na protest z okazji zlotu głównych macherów tego świata. Przywódcy państw grupy G20 mogli jednak liczyć na odpowiednie przywitanie. Na ulicach rozpętała się wielka bitwa z siłami porządkowymi. Zdemolowano sklepy wielkich sieci handlowych, płonęły samochody, wybuchały butelki z benzyną. W piątek ciąg dalszy batalii.
Po wazeliniarskich rytuałach nad Wisłą, przyszedł czas spojrzeć prawdzie w oczy – Donald Trump jest jednym z najbardziej znienawidzonych przywódców na świecie, o czym mógł się przekonać w czwartek wieczorem w Hamburgu, gdzie został przywitany złowrogimi okrzykami, ulicznymi zamieszkani oraz wszechobecnymi transparentami o treści „Witamy w piekle”. Organizatorzy szczytu musieli sięgnąć po nadzwyczajne środki aby zagwarantować bezpieczeństwo amerykańskiemu przywódcy oraz innym liderów państw. Komentatorzy podkreślają jednak, że głównym obiektem nienawiści jest właśnie Donald Trump. Dlaczego? Lewicowi aktywiści z całego świata nigdy mu nie wybaczą wycofania Stanów Zjednoczonych z paryskiego porozumienia, co daje Waszyngtonowi większą swobodę w dalszym zwiększaniu emisji CO2 i przybliża nas do globalnej apokalipsy klimatycznej. Sam Trump jest w tej dziedzinie całkowitym ignorantem, co potwierdzają jego wypowiedzi, w którym kwestionuje wpływ człowieka na zjawisko zmian klimatycznych.
„Welcome to Hell” protests turn violent during Donald Trump’s maiden #G20 summit in Hamburg, Germany https://t.co/JQ9hhYeCIr pic.twitter.com/lfyAVt9iCv
— AFP news agency (@AFP) July 6, 2017
Czwartkowa demonstracja w Hamburgu rozpoczęła się tuż po godz. 16:00. Od początku było niespokojnie. Aktywiści ścierali się z policją, która również zachowywała się prowokacyjnie i nie próbowała nawet mediować w sytuacjach konfliktowych. Każda próba wyciągnięcia demonstranta z pochodu kończyła się bombardowaniem funkcjonariuszy kamieniami i butelkami. Tuż po 20:00 policja rozwiązała demonstrację, co oczywiście nie było jednoznaczne z jej zakończeniem. Pochód maszerował dalej, tyle, że nabrał innej dynamiki. Rozpoczęła się demolka lokali należących do wielkich koncernów. W salonie Porsche z dymem poszło kilka luksusowych wozów. Demonstranci próbowali ustawić barykady z przewróconych samochodów, płonęły koktajle Mołotowa. Niewiele brakowało, by uczestnicy demonstracji strącili policyjny śmigłowiec, którego pilot został oślepiony laserem. Ostatecznie jednak zdołał zapanować nad maszyną. Policja użyła pałek, gazu pieprzowego i armatek wodnych. Rannych zostało ponad 60 mundurowych. Trudna do oszacowania jest liczba aresztowanych, gdyż część z nich przebywa w szpitalach, gdzie udzielana jest im pomoc medyczna.
Na czas szczytu Hamburg został zamieniony w twierdzę. Do pilnowania porządku delegowano ponad 20 tys. policjantów. Dzielnice położone w centrum i w pobliżu miejsca, gdzie trwają obrady G20, są pilnie strzeżone i obowiązuje w nich zakaz przeprowadzania demonstracji, co zmusiło organizatorów protestów do przemarszu przez dzielnice portowe – Pauli i Altona.
PICTURED: Scenes from the protest against the G20 summit in Hamburg https://t.co/2GJm9PiHoz pic.twitter.com/8HfaSsAM13
— Daily Mail Online (@MailOnline) July 6, 2017