Niecodzienne wydarzenie w Krakowie. Nieopodal Wawelu protestowała grupa skupiona wokół inicjatywy Strajk Wkurzonych. Fatalne warunki pogodowe nie odstraszyły ani organizatorów, ani uczestników wiecu.
Chwilę przed godziną 18:00, 5 czerwca (piątek), na pl. Wielkiej Armii Napoleona, między krakowskim hotelem Sheraton, a wzgórzem wawelskim zebrała się grupa kilkudziesięciu demonstrantów. Początkowo planowano, iż frekwencja wyniesie między 100, a dopuszczalne 150 osób. Jednak zamierzenia te pokrzyżowała fatalna pogoda. Kilkudziesięcioosobowy wiec trwał więc dalece krócej niż przewidywali to organizatorzy ze względu na intensywny deszcz.
Na początku wystąpił Piotr Ślęczek, pomysłodawca i założyciel inicjatywy Strajk Wkurzonych. Po zakończeniu zgromadzenia, w rozmowie w Portalem STRAJK, powiedział między innymi:
„To nie tylko moja zasługa. Wraz z grupą znajomych podjęliśmy takie postanowienie. Chcieliśmy zamanifestować wobec poczynań obecnej władzy. Bezpośrednią inspiracją były dla nas wydarzenia z ubiegłego miesiąca w Warszawie, zwłaszcza poziom policyjnej przemocy nami wstrząsnął. Tak to się właśnie zaczęło. Najpierw założyliśmy wspólną konwersację, a potem stronę na Facebooku”.
„Protestujemy przeciwko: antypracowniczym pakietom kryzysowym, narastającej cenzurze mediów, bierności w sprawie suszy, brutalności policji”.
W demonstracji wzięli udział bardzo różni ludzie. Większość manifestacji stanowiła młodzież licealna i studencka. Szczególnie poruszające było wystąpienie szesnastolatka, ucznia jednej z krakowskich szkół średnich.
„Ja nie powinienem tu być. Mam 16 lat. Powinienem się uczyć, zdobywać wiedzę, a nie manifestować. Ta władza jest jednak nie do wytrzymania dla nikogo. Nie jestem w stanie, podobnie jak moje koleżanki i koledzy, funkcjonować w takim klimacie – pogardy, agresji i szczucia” – usłyszeli manifestujący.
Manifestujący wznosili okrzyki: „Solidarność naszą bronią!” i „Mamy dość!”. Zapowiedziane zostały kolejne manifestacje, zarówno w Krakowie jak i w innych miastach Polski.
Policja nie zastosowała przemocy. Trójka funkcjonariuszy uważnie obserwowała demonstrację. Zgromadzenie było legalne, choć nie obyło się bez poważnych perturbacji organizacyjnych i formalnych. Więcej szczegółów na ten temat jak i obszerny komentarz Piotra Ślęczka przedstawimy w rozmowie z inicjatorem Strajku Wkurzonych.