Site icon Portal informacyjny STRAJK

Wlk. Brytania: ostre kryzysy w obu największych partiach

Torysi walczą o opuszczoną przez Davida Camerona pozycję lidera; prawe skrzydło Partii Pracy uznało porażkę opcji „remain” za doskonały moment do obalenia lidera, Jeremiego Corbyna. Będzie przewrót w brytyjskiej polityce?

Boris Johnson, wieloletni mer Londynu, typowany na nowego premiera/flickr.com

Decyzja o opuszczeniu Unii Europejskiej według niektórych jest przyczyną, a według innych objawem jednego z najgłębszych kryzysów, w jakich znalazło się Zjednoczone Królestwo. Cameron, który z jednej strony obiecał przeprowadzenie refererendum, z drugiej – sam mocno opowiadał się za pozostaniem kraju w Unii Europejskiej, ustąpił, a konserwatyści muszą wybrać sobie nowego lidera. W mediach pojawiają się przede wszystkich dwa nazwiska – Borisa Johnsona i Theresy May.  Johnson jako jedyny z tej trójki popierał opcję „leave„, jednak już po referendum odwołał w zasadzie wszystkie obietnice, m.in. tę o przeznaczeniu dodatkowych 380 mln funtów miesięcznie na NHS, czyli brytyjską służbę zdrowia. Jak twierdził, takie środki przekazuje się obecnie do Unii, teraz już wycofuje się z tych słów. Jest popularny wśród wyborców, jednak nie ma poparcia wewnątrz ugrupowania. Theresa May porównywana jest do Margaret Thatcher, jednak głównie ze względu na płeć. Jest uważana za eurosceptyczną, jednak w ostatnim referendum ostatecznie poparła opcję „remain” i cieszy się dużą popularnością wśród prawicowych posłów i posłanek. Niezależnie od tego, kto będzie przewodził partii, to właśnie torysi będą prawdopodobnie obciążani odpowiedzialnością za nadchodzącą recesję gospodarczą; to z woli Davida Camerona zwołano referendum, a Johnson i Michael Gove, również z Partii Konserwatywnej, byli głównymi propagatorami opuszczenia Unii.

Jeremy Corbyn, lider Partii Pracy/flickr.com/70023venus2009

Do ostrego konfliktu dochodzi również w Partii Pracy. Jeremy Corbyn, lewicowy lider laburzystów, jest oskarżany o odpowiedzialność za porażkę opcji „remain„. Faktycznie, Corbyn był niemal niewidoczny w kampanii – wynikało to w dużej mierze z faktu, że sam jest eurosceptykiem i ma duży dystans wobec unijnej polityki i biurokracji, jest jednak jasne, że prawe skrzydło partii czekało tylko na odpowiedni moment, żeby pozbyć się niewygodnego przewodniczącego. W ciągu ostatniego weekendu z gabinetu cieni i z najwyższych stanowisk w partii ustąpiło ponad 20 osób, a we wtorek ma się odbyć głosowanie nad votum nieufności wobec Corbyna. Pod Westminsterem odbywają się 20-tysięczne demonstracje poparcia dla lewicowego polityka, jest też dość mało prawdopodobne, żeby ktoś był  w stanie pokonać go w wyborach powszechnych, jednak jeśli sprawa rozegra się w parlamencie, pozycja Corbyna może się zachwiać.

Na Brexicie z pewnością wygrywa przede wszystkim UKiP – lider radykalnej prawicy, Nigel Farage, jest uważany za największego zwycięzcę referendum, mimo że Wielka Brytania prawdopodobnie nie spełni także jego największej obietnicy – nie zapowiada się, żeby z Wysp wyjechali w najbliższej przyszłości wszyscy mieszkańcy o nie-brytyjskim pochodzeniu. Kampania stała się jednak wyjątkową okazją do popularyzacji mowy nienawiści, a od czasu głosowania znacząco wzrosła liczba incydentów o rasistowskim i ksenofobicznym podłożu.

Exit mobile version