Wczoraj po południu szef włoskiego MSW Matteo Salvini wydał decyzję o niewpuszczeniu na teren państwa statku „Aquarius” organizacji SOS Mediterranee – z personelem Lekarzy Bez Granic i 629 migrantami na pokładzie. To jasny sygnał dla Europy i świata.
SOS Mediterranee w ciągu kilku godzin operacji na morzu uratowała ponad 600 migrantów przeprawiających się przez Morze Śródziemne. Po czym popłynęła na północ Włoch i oczekiwała na decyzję, do którego z portów ma wpłynąć. Ale z MSW przyszedł jasny sygnał: do żadnego.
I poinformował, że zwrócił się pilnie do władz Malty o „przejęcie” uchodźców, zatem statek powinien udać się do portu w Valetcie. Uznano, że będzie w tym przypadku „najbezpieczniejszy”.
“No metería nunca a mi hija en una barca que pueda hundirse”, declaró Salvini hace unos días. “Nadie pone a su hijo en un barco salvo que el agua sea más segura que la tierra”, escribió la poeta Warsan Shire. @naiaragg y @corralfoto a bordo del Aquarius. https://t.co/rG0qRALtoZ
— Manuel Jabois (@manueljabois) 11 czerwca 2018
Media odczytują to jako gest odegrania się na Malcie, która w ubiegłym roku odmówiła przyjęcia statku ze 126 migrantami uratowanymi przez holenderską organizację pozarządową. Na morzu panowały wówczas trudne warunki, ale rząd Malty był nieugięty. Udzielił pomocy na miejscu i odesłał statek z ocalonymi dalej, na Sycylię, gdzie zajęła się nimi z konieczności włoska Straż Przybrzeżna.
Salvini wówczas nie krył wściekłości:
– Ten kraj nie może zawsze odpowiadać odmową na prośby o pomoc!
Dlatego sam teraz postawił Maltę przed faktem dokonanym.
– Nie powtórzy się następne lato z kolejnymi statkami z migrantami, zawijającymi do portów we Włoszech – zapowiedział wczoraj.
„La Repubblica” pisze o ważnym sygnale dla Europy od nowego rządu Włoch: „nie możemy zostać sami z kryzysem migracyjnym, musicie pomóc!”.
Do Włoch od początku 2018 roku przybyło drogą morską ponad 13 tysięcy. To i tak 80 procent mniej niż w tym samym czasie w 2017 r.