Włoski premier Giuseppe Conte ogłosił dziś w Senacie, że kończy swą misję szefa rządu, który tym samym przechodzi do przeszłości. Jak powiedział, to skutek działań „nieodpowiedzialnego” wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych i szefa Ligi Matteo Salviniego, który 12 dni temu zerwał koalicję rządową z Ruchem 5 Gwiazd (M5S) i wezwał do przedterminowych wyborów. Premier nie omieszkał porównać go do Mussoliniego.
Stało się, co się miało stać. Współpraca premiera z wicepremierem Salvinim i tak nie miała sensu. Po swym uroczystym przemówieniu w Senacie, Conte pojechał do prezydenta Sergia Mattarelli, by oficjalnie złożyć dymisję. Jego oskarżycielska przemowa była bardzo gorzka. Przez cały czas rządów pozostawał w cieniu głośnego szefa Ligi, któremu udało się zebrać dla swej partii aż 34 proc. głosów w wyborach europejskich. To zresztą dało Salviniemu poczucie pewności rychłego objęcia stanowiska premiera, jeśli tej jesieni dojdzie do wyborów. Niektóre sondaże dają mu i jego silnie antyimigracyjnej partii nawet 40 proc. i więcej.
Conte oskarżał Salviniego o skoncentrowanie się wyłącznie na wynikach własnej partii, o narażanie kraju na ryzyko kryzysu gospodarczego, o brak poszanowania dla instytucji państwowych i w końcu o faszyzm. „Drogi ministrze Salvini, słyszałem, jak domagał się pan ‘pełni władzy’ i wzywał swych zwolenników do wyjścia na ulice Rzymu, żeby to popierać, to mnie bardzo martwi” – zwracał się w przemówieniu do szefa Ligi. W 1922 r. o „pełnię władzy” walczył faszysta Benito Mussolini, który zorganizował słynny we włoskiej historii „marsz na Rzym”. Tę „pełnię” zresztą uzyskał.
Matteo Salvini zareagował na to w swój charakterystyczny sposób: wezwał o ochronę „niepokalanego serca Maryi” i zapewnił, że dzisiaj zrobiłby dokładnie „to samo”. Według niego winnymi rozpadu rządu są ludzie z M5S, którzy „ciągle mówią nie i wszystko blokują”. Oskarżył ich, jak i Contego, o „strach przed demokracją”, przed „narodowym osądem”, którym mają być przyszłe wybory. A co dalej? Prezydent pewnie zwróci się do Contego, by stał na czele rządu tymczasowego. Liberalna Partia Demokratyczna natychmiast zaproponowała M5S zbudowanie nowej koalicji rządowej. Mattarella może też powołać na czoło rządu Romana Prodiego, który miałby jakoś sklecić proeuropejski rząd. W każdym razie, zaczął się we Włoszech kolejny okres niepewności politycznej.