Wczorajszy pomysł założenia kartoteki Romów zgłoszony przez wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych Matteo Salviniego ze skrajnie prawicowej Ligi wywołuje żywe poruszenie nawet w łonie rządzącej koalicji, do której Liga należy. Drugi wicepremier, Luigi Di Maio z Ruchu 5 Gwiazd od razu przypomniał, że spisywanie części populacji na podstawie ich przynależności etnicznej jest sprzeczne z włoskim prawem.
Salviniego przywołał też do porządku premier Giuseppe Conte, który akurat przebywał w Berlinie, co spowodowało częściowe wycofanie się szefa Ligi. Wczoraj zaproponował założenie krajowej kartoteki Romów, by ułatwić wydalenie tych z obcym obywatelstwem, przebywających we Włoszech nielegalnie. Jak się wyraził, „niestety, włoskich Romów musimy trzymać w domu”. Wzbudziło to oburzenie w szeregach opozycji (głównie lewicowej) i zakłopotanie rządu.
Salvini zdementował więc, jakoby chciał spisywać i pobierać odciski palców wszystkich Romów, zapewniając równocześnie, że jego pomysł wynika z troski o romskie dzieci. Wkrótce napisał na Twitterze: „Niektórzy są zszokowani, ale dlaczego? Myślę jedynie o tych biednych dzieciach, które uczy się kraść”, co wywołało jeszcze większe poruszenie.
„Włochy wracają do 1938 r.” – zareagowała Monica Cirinna, senator centrowej Partii Demokratycznej – „To był rok przegłosowania ustaw rasowych przeciw włoskim Żydom”. To jednak niestety nie bardzo szkodzi wizerunkowi Salviniego i jego partii. W marcowych wyborach parlamentarnych Liga dostała 17 proc. głosów, a dziś sondaże wskazują na wzrost intencji wyborczych już do 25 proc. Jednocześnie spada popularność zwycięskiego Ruchu 5 Gwiazd, nieco bardziej umiarkowanego w kwestiach imigracyjnych.
Salvini zawdzięcza to stałemu zajmowaniu przodu sceny politycznej, co powoduje pewną irytację koalicjantów i premiera. Np. w ubiegłym tygodniu nie pozwolił Aquariusowi, statkowi z 630 uratowanymi u wybrzeży Libii migrantami, na wpłynięcie do włoskiego portu, co znalazło się na czołówkach mediów. „Dużo propagandy i mało praktycznych rezultatów, oprócz jednego – zdominowania debaty publicznej” – napisała dziś o nim „Repubblica”.