„Broniłem ojczyzny” – takimi słowami lider skrajnie prawicowej Ligi wyjaśnia przetrzymywanie w fatalnych warunkach sanitarnych 147 rozbitków. Haniebna sytuacja miała miejsce dwa lata temu w porcie na włoskiej wyspie Lampedusa. Matteo Salviniemu grozi 15 lat więzienia.
Salvini w 2019 roku, jako wicepremier i szef MSW „bronił ojczyzny” zakazując wyjścia na ląd ludziom, który kilka dni wcześniej cudem uniknęli utonięcia w odmętach Morza Śródziemnego, zmierzając do Europy w poszukiwaniu lepszego życia. Mimo fatalnego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego wielu z nich i dramatycznych warunków sanitarnych panujących na statku, polityk powiedział „nie”.
Nie rozumiem, dlaczego mieliby zejść na ląd właśnie we Włoszech” – mówił wtedy Salvini o pasażerach hiszpańskiego statku „Open Arms”, okrętu ratowniczego hiszpańskiej NGO o ten samej nazwie.
Wczoraj sycylijski sędzia Lorenzo Jannelli, obradując w budynku więzienia Ucciadone, w którym sądzono m.in. mafiosów, zadecydował, że Salvini stanie przed sądem. Polityk odpowie za narażenie na utratę zdrowia i życia oraz zablokowanie udzielenie pomocy. Łączna kara może sięgnąć 15 lat pozbawienia wolności. Proces rozpocznie się 15 września.
Salvini nie poczuwa się do winy, ani odpowiedzialności. Wypiera krzywdę jaką wyrządził rozbitkom, klepiąc frazesy o patriotyzmie.
„Czy mam za to stanąć przed sądem, za obronę mojego Kraju? Pójdę na rozprawę z podniesioną głową, także w waszym imieniu. Po pierwsze, Włochy. Zawsze” – mówił ksenofobiczny polityk.
Sad przyznał status stron poszkodowanych w procesie 21 osobom i organizacjom. Są wśród nich NGO Open Arms, kapitan statku oraz stowarzyszenia pomocy uchodźcom, a także siedmiu migrantów, którzy byli na pokładzie.
– Oskarżenie wobec senatora Salviniego jest zasadne – i nie mówimy tego my, lecz Komitet Praw Człowieka ONZ, który 29 stycznia potępił Włochy za późną interwencję w celu ratowania łodzi, która nie znajdowała się nawet na naszych wodach terytorialnych – wyjaśniał Francesco Lo Voi, prokurator z Palermo, oskarżyciel w sprawie.