Wczorajsze głosowanie referendalne w dwóch bogatych, północnych regionach Włoch – Lombardii i Wenecji Euganejskiej – przyniosło miażdżące zwycięstwo „tak” na rzecz rozszerzonej autonomii: kolejno 95 i 98 proc. Oba regiony liczą na większe pieniądze, kosztem ubogiego południa kraju.
W Lombardii (z Mediolanem jako stolicą) i Wenecji Euganejskiej (z Wenecją) frekwencja była wystarczająca (40 i 57 proc.), by rządząca tam skrajnie prawicowa Liga Północna mogła rozmawiać z rządem centralnym z pozycji siły. Prezydent Wenecji, która była niepodległa przez tysiąclecie, Luca Zaia, nazwał wyniki głosowania „instytucjonalnym Big Bangiem”, podkreślając, że pragnienie szerokiej autonomii jest podzielane przez „wszystkich mieszkańców”, a nie postulatem tylko jednej partii.
Wyborcy musieli odpowiedzieć na pytanie, czy życzą sobie, by ich regiony dysponowały „dodatkowymi formami i warunkami szczególnymi autonomii” – według formuły konstytucyjnej, która je dopuszcza. Za tymi słowami kryje się przede wszystkim chęć podziału bilansu fiskalnego (czyli różnicę między tym, co mieszkańcy wpłacają państwu jako podatki, a tym, co dostają w postaci wydatków publicznych) wynoszącego – dla obu prowincji – prawie 70 miliardów euro. Liderzy Ligi Północnej – i, jak się okazało, mieszkańcy – chcieliby zatrzymać co najmniej połowę tej olbrzymiej sumy u siebie.
W kampanii wyborczej nie padało słowo „niepodległość”. Liga Północna szermowała nim w latach 90. ubiegłego wieku, jednak od tego czasu zmieniła strategię. Nie zabrakło jednak wskazywania, jak bardzo rząd w Rzymie źle zarządza funduszami publicznymi, które byłyby „lepiej spożytkowane” na miejscu.
Zjawisko pokazuje pewien europejski trend, zaznaczony Brexitem i kryzysem katalońskim, podskórnej nieufności do rządów centralnych i Unii Europejskiej. We Włoszech rysuje się wyraźne zaniepokojenie losem jedności państwa, bo mówi się już o reformie konstytucji i „puszce Pandory”, którą może otworzyć niedzielne referendum, w związku ze znacznymi różnicami majątkowymi między regionami północnymi a południem kraju.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
każda prawica to Złooooo
dziwne. gdy autonomia na pograniczu secesji dotyczyła Szkocji czy Walii, to lewicujący rządzący i lewicowe media aż piali z zachwytu. a teraz ręka w nocniku. na razie to tylko południe, ale i Niemcy mają się czego obawiać. Bawaria jeszcze 100 lat temu miała własne siły zbrojne, a Bawarczycy bardziej niż Turków i arabów nie lubią tylko prusaków.