Azerbejdżan ogłosił dziś triumfalnie zdobycie Szuszy, symbolicznego dla ormiańskiego chrześcijaństwa i patriotyzmu miasta na szczycie góry w Górskim Karabachu, który stanowi część Arcachu, formalnie azerskiej prowincji zamieszkanej przez Ormian. Z Erywania, stolicy sąsiedniej Armenii, docierają zaprzeczenia lub informacje o trwających jeszcze w Szuszy walkach, lecz Azerowie, którzy również uważają to miasto za swój ośrodek kultury, pokazali już zdjęcia i wideo z miasta.

Szusza, wczoraj: mieszkańcy chowają się do piwnic. twitter

Azerowie, wspomagani przez Turków i dżihadystów sprowadzonych z Syrii, wykonali manewr okrążający miasto i są teraz już tylko kilkanaście kilometrów od Stepanakertu, stolicy Arcachu. Masowo uciekają z niej mieszkańcy, którzy nie zrobili tego wcześniej, obawiając się „rzezi”, na wzór tureckiego ludobójstwa Ormian sprzed ponad stu lat. Azerbejdżan zaprzecza, jakoby miał taki zamiar, lecz istnieją już dowody na zabijanie ormiańskich jeńców, które budzą najgorsze obawy.

W ciągu ostatnich dwóch tygodni wojska Azerbejdżanu zdobyły znaczne połacie terytorium Arcachu, szczególnie na południu tej prowincji, a dziś azerski prezydent Ilham Alijew w telewizyjnym wystąpieniu nie ukrywał satysfakcji: „Z wielką dumą i radością informuję, że miasto Szusza zostało wyzwolone.” Jego zdaniem, „8 listopada wejdzie do historii narodu azerskiego, wróciliśmy do Szuszy”. „Nasz marsz wyzwolenia trwa (…), pójdziemy do końca, aż do całkowitego wyzwolenia wszystkich terytoriów okupowanych”.

W Armenii tamtejsze ministerstwo obrony przyznało, że wojsko ormiańskie w Szuszy „poniosło ciężkie straty”, ale „miasto-forteca ciągle się broni i odpiera ataki wroga”. Tymczasem w Baku, stolicy Azerbejdżanu, tłumy wyległy na ulice, by świętować zdobycie miasta, a kierowcy prezentowali flagi narodowe i naciskali klaksony. Prezydent Turcji Recep Erdogan przesłał oficjalne gratulacje: „Radość Azerbejdżanu jest naszą radością.”

W Erywaniu panuje z kolei nieukrywana żałoba, mówi się o tysiącach zabitych w czasie obrony Szuszy. Postępy armii azerskiej są uważnie obserwowane przez Rosjan, którzy – wezwani przez Armenię do pomocy – rozmieszczają swe oddziały na granicy armeńsko-azerskiej. W samym Arcachu prawdopodobnie interweniować nie zamierzają, ale zdaniem obserwatorów stosunki rosyjsko-tureckie mogą wkrótce ulec poważnemu pogorszeniu.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…