„Zawsze będziemy tam obecni” – powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych w odniesieniu do utrzymania stacjonowania amerykańskich wojsk w Afganistanie.

Deklaracja ta padła w rozmowie z dziennikarzem ulubionej bodaj amerykańskiej stacji telewizyjnej Donalda Trumpa, czyli FoxNews.

„Będziemy zmniejszali naszą bardzo poważnie naszą obecność [wojskową w Afganistanie – przyp. red.], ale zawsze będziemy tam obecni. Będziemy mieli bardzo silny wywiad” – powiedział prezydent USA Brianowi Kilmeade’owi w wywiadzie w miniony czwartek (29 sierpnia).

W dalszej części rozmowy doprecyzował, iż w tej chwili planowane jest utrzymanie kontyngentu 8,6 tys żołnierzy, ale podkreślił także, iż dalsze jego zmniejszanie na późniejszym etapie „jest planowane”. W tej chwili amerykański korpus okupacyjny liczy 14 tys.

Talibowie rządzący faktycznie Afganistanem, na początku najnowszej serii negocjacji z Waszyngtonem, nalegali na całkowite wycofanie wojsk amerykańskich z ich kraju. W jakiś sposób zostali jednak przekonani do wycofania się z tego stanowiska. Międzynarodowe media donoszą, iż do przełomu doszło na początku bm. Niestety, nie są znane żadne szczegóły. Wiadomo jedynie, że dziewiąta runda negocjacji pomiędzy dwiema stronami tej wojny rozpoczęła się w Katarze w ubiegłym tygodniu.

Przypomnijmy. Rozkaz inwazji na Afganistan wydał jeszcze George Bush Jr. w dalekim 2001 r. W 2019 r. pełnoletność osiągnie pierwsze pokolenie, które nie zna świata bez wojny w Afganistanie. Po pierwszych trzech latach wojny z Talibami, którzy zostali oskarżeni przez Biały Dom o sprawstwo słynnych ataków terrorystycznych 11 września 2001 r., Bush Jr. ogłosił swoje „pierwsze zwycięstwo w wojnie z terroryzmem”. Osobliwa to jednak victoria, skoro konflikt trwa nadal, a od „zwycięstwa” minęło już ponad 15 lat.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Po co im te półśrodki… nie lepiej uczynić z Afganistanu kolejny stan zjednoczony? W ogóle nie rozumiem tego zaangażowania w sprawy kraju leżącego – względem USA – po drugiej stronie kuli ziemskiej. O co im chodzi? Albo się jakiś kraj napada, by go zagarnąć, przyłączyć do swego obszaru, albo – gdy jest daleko – by uczynić z niego podległą kolonię, przynoszącą zyski. Niektórych krajów nawet nie potrzeba napadać, bo same, bez walki, godzą się na rolę kolonii… no ale może jest tylko jeden taki kraj jak Polska. W przypadku Afganistanu kompletnie nie rozumiem sensu amerykańskiego zaangażowania. Rosjanie chcieli tam kiedyś wspomóc komunistyczną władzę przeciw kapitalistycznym z natury talibom. Ale talibowie są – toutes proportions gardées – tak kapitalistyczni jak Amerykanie, po cholerę więc ci z nimi walczą?!

    1. ps. ciekawe ilu żołnierzy liczy w tej chwili amerykański korpus okupacyjny w Polsce… stacjonujący w tej kolonii na wszelki wypadek, gdyby nam się coś odmieniło

  2. to nie hameryka płaci tylko posłuszne jej reżimy typu” solidaruch” w Europie wschodniej spętani gospodarczo i poltycznie

  3. Głupie yankesy utopili już w Afganistanie biliony dolarów. Niech topią dalej. Manko USA w końcu może ich zniszczyć skuteczniej niż zrobiłby to ZSRR.

  4. Nie wie pan panie Bojanie, że nic tak nie nakręca koniunktury jak trwająca wojna? Ameryka powstała dzięki wojnie, rozwijała się dzięki wojnie i stała się supermocarstwem dzięki dwom wojnom światowym w trakcie których bez obrzydzenia handlowała ze wszystkimi stronami konfliktu. Po dziś dzień – nic się w tej materii nie zmieniło.

    1. Oj chyba nie. Jeżeli wyplączą się z pozostałych awantur – to sam Afganistan i pojawiające się od czasu do czasu akty terroryzmu w Europie skutecznie napędzą jankesom klienteli na wojskowe zabawki. W USA nie będzie większych protestów – bo przecież trwa wojna z terroryzmem. Tanie surowce – już są (sektor łupkowy w USA i sektor łupieski w Libii i Iraku). Poza tym – ciągłe wpływy z użyczania zielonej makulatury w roli środka międzynarodowych rozliczeń.
      Czyli – na upadek imperium (podobnie jak jego odpowiednika Cesarstwa Rzymu) przyjdzie jeszcze ,,kilka” latek poczekać. Rzeczywista zmiana warty może nastąpić w następnym stuleciu.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…