Już tylko 4 kilometry dzielą wojsko tureckie od obrzeży miasta Afrin, stolicy kurdyjskiego kantonu o tej nazwie, zaatakowanego przez Turcję 50 dni temu. Oddziały YPG (Ludowych Jednostek Ochrony), wojsko syryjskie i mieszkańcy, mimo zaciętej obrony, ulegają oddziałom pancernym i lotnictwu natowskiej armii. Prezydent Turcji Erdogan ogłosił, że wojsko może wejść do miasta „w każdej chwili”. Miejscowi Kurdowie i inni Syryjczycy nie zamierzają się poddawać.

Flaga Turcji w syryjsko-kurdyjskim Afrinie.

Pierścień wojsk tureckich i towarzyszących im pronatowskich dżihadystów z okręgu Idlib nieubłaganie zbliża się do miasta, które na skutek napływu arabskich uchodźców wojennych z innych części Syrii liczy dziś ok. 2 milionów mieszkańców. Do tej pory Turcy zrównali z ziemią ok. 100 mniejszych miejscowości kantonu Rożawy i pięć jego miast. Zajęli ok. 30 pozycji strategicznych metodą intensywnych nalotów, ostrzału artyleryjskiego i ataków dywizji pancernych wyposażonych w niemieckie Leopardy.

W mieście Afrin w niemal każdym mieszkaniu żyje teraz po kilka rodzin: do uchodźców, którzy napływali tu w poprzednich latach wojny dołączyli ludzie uciekający przez turecką ofensywą. Brakuje żywności i przede wszystkim wody. Wokół miasta wojsko i mieszkańcy wykopali doły przeciwczołgowe i systemy okopów, lecz wyraźny jest niedostatek broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej.

Według zapowiedzi prezydenta Erdogana, turecki podbój Afrinu ma dwa cele: likwidację w tym miejscu autonomii kurdyjskiej i „przywrócenie północy Syrii jej prawowitym właścicielom”, tj. syryjskiej ludności arabskiej i turkmeńskiej. Chodzi tu o syryjskich uchodźców wojennych, którzy przebywają teraz w Turcji. Erdogan pragnie dokonać zmian demograficznych po syryjskiej stronie granicy z Turcją tak, by Kurdowie stali się tam mniejszością. W Afrinie Kurdowie stanowią ok. 30-40 proc. mieszkańców, ale ich lewicowy system społeczny dzielą z nimi Arabowie i inne inne grupy etniczne.

W swą decydującą fazę weszła też bitwa pod Damaszkiem, gdzie z pronatowskimi dżihadystami walczy z kolei armia syryjska. Jej ofensywa podzieliła już Wschodnią Gutę – rozległe przedmieścia stolicy Syrii okupowane przez islamskie grupy zbrojne od kilku lat – na trzy części. Syryjczycy odbili już ok. 60-70 proc. Guty. Odbyły się już pierwsze ewakuacje dżihadystów Al-Kaidy do Idlibu, gdzie dołączą do innych grup zbrojnych o podobnym profilu.

Celem Syryjczyków jest wyrzucenie tych grup spod Damaszku, ostrzeliwanego przez nie regularnie od wielu miesięcy. Sytuacja cywilów pozostałych jeszcze pod władzą dżihadystów jest tragiczna. Po obu stronach frontu pod Damaszkiem zginęło ok. 1400 osób, w tym setki kobiet i dzieci.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Ławrow: Zachód pod przywództwem USA jest bliski wywołania wojny nuklearnej

Trzy zachodnie potęgi nuklearne są głównymi sponsorami władz w Kijowie i głównymi organiza…