Około stu osób zebrało się dziś we Wrocławiu, by protestować przeciwko spotkaniu z Jackiem Międlarem, podczas którego eksksiądz epatował nacjonalistyczną i homofobiczną nienawiścią, a także opowiadał o „żydowskich mordercach”. W pewnym momencie urzędnik z magistratu rozwiązał zgromadzenie. Policja jednak… pozwoliła je dokończyć.
– Organizatorzy „spotkania autorskiego” (w tym znany ze spalenia kukły Żyda Piotr Rybak) postanowili rozpocząć swoją imprezę od odśpiewania Mazurka Dąbrowskiego. Jednak coś poszło nie tak i po pierwszych słowach hymnu, dźwięki przestały płynąć z głośników, a krewki były duchowny szybko zaintonował swoją znaną z Internetu modlitwę – „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę” – relacjonuje dla Strajku.eu Piotr Lewandowski z wrocławskiego Społecznego Forum Wymiany Myśli, który był obecny na miejscu wydarzeń.
– Tu obok nas zbierają się ci, którzy nienawidzą wszystkiego, co polskie. To polityczne prostytutki, które przyznają się do swojego żydostwa tylko po to, by ciągnąć pieniądze z Brukseli na swoją działalność – perorował Międlar, komentując zbieranie się przeciwników jego nienawistnego występu i zachęcając do skandowania „Polityczne prostytutki!”.
Obelgi te kierowane były do aktywistów i aktywistek lewicowych i feministycznych, którzy zebrali się niedaleko i wcześniej rozpoczęli wiec antyfaszystowski. Były duchowny nazwał również ich „kurestwem”, dewiantami i zwyrodnialcami. Wreszcie w typowym dla siebie stylu nawoływał do tego, by Polacy bronili Europy przed zalewem Arabów.
Tymczasem demonstranci manifestowali z plakatami z hasłami „Patriotyzm to nie jest nacjonalizm”, „Wrocław przeprasza za Międlara”, „Faszyzmowi mówię nie”, a fanom Międlara odkrzykiwali „Nacjonalizm – to się leczy!”. – Jedna z pań biorących udział w kontrmanifestacji zauważyła, że w normalnej demokracji ten człowiek dawno siedziałby w szpitalu psychiatrycznym, bo on i jego poglądy są niebezpieczne dla ogółu mieszkańców – relacjonuje Piotr Lewandowski.
Widoczne były flagi partii Razem i partii Zielonych oraz tęczowa flaga LGBT.
Nie zabrakło transparentów prześmiewczych: na jednym z nich napisano „Jacuś, pomiędlasz mnie?” i narysowano kota. Na innym wyśmiano tytuł „dzieła” eksksiędza, pisząc „Moja umywalka. Jak odkręcałem kran z nienawiścią”. Zaśpiewał Wrocławski Chór Rewolucyjny, jednak niemal wszystkie wykonywane przez niego utwory zostały zagłuszone przez potężne kolumny nagłaśniające przemowy Międlara. Podobnie słabo słyszalne były wystąpienia lewicowych działaczy.
Widząc brak reakcji na głoszone przez Międlara nienawistne treści antyfaszyści kilka razy wyrwali kabel z zasilaniem kolumn, ku wściekłości nacjonalistów. Jako że sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, przedstawiciel wrocławskiego Urzędu Miasta zdecydował o rozwiązaniu zgromadzenia firmowanego przez Międlara (zasadniczo już wtedy, gdy według planu i tak zmierzało ku końcowi).
Antyfaszyści protestują przeciwko nienawistnym przemowom Jacka Międlara w centrum Wrocławia @strajkkobiet @RazemWroclaw @ObywateleRP @martalempart #antyfaszyzm #faszyzmnieprzejdzie #wroclawprzeprasza pic.twitter.com/jiIuvOuwMq
— Strajk.eu (@strajkeu) 4 sierpnia 2018
Tyle, że na ogłoszeniu tej decyzji przez megafon się skończyło. Eksksiądz dalej przemawiał i podpisywał książki. Dlaczego? Policja uznała, że wyprowadzenie czy też wyniesienie nacjonalistów z rynku to „eskalowanie napięcia”. Funkcjonariusze zapewniają wprawdzie, że wyciągną konsekwencje wobec organizatorów nielegalnego zgromadzenia. Trudno jednak brać te deklaracje szczególnie poważnie.
– Nowy rodzaj sprzyjania naziolom przez udawane, a faktycznie ŻADNE reakcje. Hańba dla miasta, hańba dla policji. Nie zawiodły tylko obywatelki i obywatele – skomentowała sytuację Marta Lempart na Facebooku, jedyna kandydatka na prezydenta Wrocławia, która pojawiła się na zgromadzeniu. Jeśli nie liczyć Międlara, który pod koniec wiecu zapowiedział, że również będzie ubiegał się o urząd.