„Zmuszeni zostaliśmy do zawieszenia funkcjonowania naszej placówki. Decyzja ta wprowadziła jednostronną zmianę w istniejące od kilkudziesięciu lat procedury” – czytamy w oświadczeniu pracowników placówki na Facebooku.
To nie pierwszy strajk pracowników placówek dyplomatycznych Izraela. W 2014 r. zamknięto 103 ambasady i konsulaty na świecie – to był precedens. Teraz mamy do czynienia ze swoistą powtórką.
Wszystkie placówki zawiesiły działalność o północy polskiego czasu (godz. 1:00 w Izraelu). Spór dotyczy kwot wypłacanych izraelskim dyplomatom i attache wojskowym pełniącym misję za granicą. Służą one do pokrywania szerokiego spektrum wydatków, m. in. związanych z organizacją imprez czy transportem. Ministerstwo Finansów dąży do zmiany sposobu zwracania poniesionych kosztów i do naliczania podatków od tych sum. Zapowiedź tę pracownicy korpusu dyplomatycznego i przedstawiciele wojskowi, którzy od dawna skarżą się na niskie zarobki i złe warunki pracy, traktują jako wrogi wobec siebie ruch ze strony władz w Tel Awiwie. Mało tego, resort chce aby prawo to działało wstecz, co wiązałoby się z koniecznością zwrotu tysięcy szekli.
Konflikt ma także charakter międzyresortowy. Walkę toczą izraelski MSZ z tamtejszym Ministerstwem Finansów. Z powodu tej „kłótni w rodzinie” kryzysy może potrwać tygodnie, a nawet miesiące.
„Dyplomaci izraelscy zawsze działają na rzecz dobra swojego kraju. Niestety wspomniana decyzja Ministerstwa Finansów nie pozostawia nam wyboru, ponieważ narusza podstawowe interesy Państwa Izrael. Mamy nadzieję na rychłe rozwiązanie tego kryzysu” – napisał na portalu Facebook personel ambasady w Warszawie.