Site icon Portal informacyjny STRAJK

Wybory lokalne w Hiszpanii: partia premiera Sancheza znów zwycięska, lewica traci Madryt i Barcelonę

Kandydatka na prezydenta Barcelony Ada Colau. Na drugim planie Pablo Iglesias - lider partii Podemos.

Gorzkie były to wybory dla hiszpańskich sił postępu. Lewica zdobyła najwięcej głosów w Madrycie, jednak nie przełoży się to na większość w radzie miasta. Prawica odzyskała też urząd włodarza stolicy. Skończył się również czas progresywnej burmistrz Barcelony Ady Colau.

W Hiszpanii wybory lokalne odbywały się równolegle z wyborami do europarlamentu. W skali całego kraju zwyciężyła w nich Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE). Na ugrupowanie premiera Pedro Sancheza zagłosowało 29,4 proc. obywateli. Drugie miejsce zajęła prawicowa Partia Ludowa (PP) z wynikiem 22,2 proc., a trzecią lokatę zajęła nacjonalistyczno- liberalna Ciudadanos (Obywatele), której zaufało 8,3 proc. uczestników głosowania.

W wyborach do organów lokalnych w Madrycie najwięcej głosów (27) zdobyła lewicowa formacja Mas Madrid dotychczasowej burmistrz Manueli Carmeny. Niestety, liczba głosów nie przełożyła się na wystarczającą liczbę mandatów, przez co rządzić będzie koalicja Partii Ludowej ze skrajnie prawicową, ksenofobiczną partią VOX i Obywatelami, nazywana przez lewicowych wyborców „trójfaszystami” (trifachito).

Co ciekawe, poparcie dla PP w Madrycie spadło o 10,69 pkt proc, z 34,91 proc. w 2015 r. do 24,22 proc. w niedzielnej elekcji, jednak rozdrobnione siły prawicy zdołają stworzyć większość w radzie, otrzymując łącznie 30 mandatów. Carmena przegrała również walkę o reelekcję z kandydatem prawicy Jose Luisem Martinezem-Almeidą.

Zwycięska prawica zapowiedziała już cofnięcie części postępowych reform jeśli chodzi o przestrzeń publiczną, ruch kołowy i sprawy obyczajowe.

Skończył się również czas lewicowej burmistrz Ady Colau. Nowym włodarzem Barcelony będzie Ernest Maragall, zachowawczy polityk katalońskiej Nowej Lewicy Katalonii (NECat). Jej formacja straciła też większość w radzie miasta na rzecz formacji niepodległościowych. Przepadła również najbardziej radykalna lewicowa partia regionu – CUP, która nie będzie mieć w nowym rozdaniu żadnego mandatu.

– Jest to fatalna wiadomość dla całego świata, bo rządy lokalne w hiszpańskich miastach pokazywały jak praktyce tworzyć lokalną progresywną politykę. To były laboratoria zmiany społecznej. Do Barcelony przyjeżdżali ludzie z innych państw, aby nauczyć się, jak realizować alternatywne zarządzanie. Ruchy te były podczas kampanii atakowane za wcielenie w życie rozwiązań takich jak ograniczenie ruchu samochodów, co w długofalowej perspektywie miało przynieść pozytywne skutki – wskazuje Angelina Kussy, katalońska antropolożka, badaczka i doktorantka na Uniwersytecie Autonomicznym w Barcelonie, a także działaczka formacji Barcelona en Comu.

Ugrupowanie Ady Colau przegrała mimo ogromnego uznania ze strony społeczności międzynarodowej. Wspierali je m.in. Bernie Sanders, Naomi Klein i Noam Chomsky.

Czy przejęcie władzy przez NECat oznacza koniec progresywnej polityki? – To jest lewica taka jako PSOE, tylko niepodległościowa. Mimo że wybory odbywały się na poziomie miasta, co nie związku ze sprawami niepodległościowymi, procesem więźniów, to jednak ludzie zagłosowali na niepodległościowe formacje – tak porażkę tłumaczy Kussy.

Colau była pierwszą burmistrzynią w historii Barcelony. Pochodzi z republikańskiej rodziny, jest feministką, wprowadziła bardzo wiele ciekawych zmian w stolicy Katalonii. Wprowadziła zasadę, ze 1/3 powstających mieszkań musi zasilać zasób komunalny, zablokowała kilkanaście inwestycji hotelowych w centrum miasta, podjęła walkę z szalejącą drożyną na rynku najmu. Przy każdej okazji powtarzała, że Barcelona ma być przede wszystkim miastem dla mieszkańców, a nie parkiem rozrywki dla turystów.  – Jej następcą będzie 76-letni polityk, który wielokrotnie zmieniał przynależność partyjną, a od 50 lat żyje z tego, że jest blisko politycznego koryta – zauważa Angelina Kussy w rozmowie z Portalem Strajk.

W Walencji burmistrzem pozostanie Joan Ribo z lewicowej formacji Compromis. Jest to umiarkowana partia lokalna, ciesząca się poparciem oligarchicznej PSOE. Partia Sancheza oczywiście nie wygrała też w Kraju Basków, gdzie najwięcej głosów zdobyła konserwatywna Nacjonalistyczna Partia Basków (PNV).

Exit mobile version