W miniony weekend do urn poszli obywatele Badenii-Wirtembergii, Nadrenii-Palatynat i Saksonii-Anhalt. We wszystkich landach CDU – partia obecnej kanclerz poniosła dotkliwe straty. Po raz pierwszy w powojennej historii Niemiec silną pozycję wywalczyli sobie natomiast prawicowi radykałowie, zgrupowani wokół projektu Alternatywa dla Niemiec (AfD).
AfD najlepszy wynik uzyskała w ubogiej, postenerdowskiej Saksonii-Anhalt, gdzie mandaty do landtagu uzyskiwali już w przeszłości reprezentanci neonazistowskiej NPD. Tym razem jednak skrajna prawica została drugą siłą w lokalnym parlamencie, zdobywając aż 24 proc. głosów. Rządzący dotychczas chadecy otrzymali 39,7 proc, co oznacza ubytek o 2,8 proc. w porównaniu z poprzednią elekcją. Jeszcze więcej stracili jednak socjaldemokraci z SPD, którym zaufało aż 10 proc. mniej wyborców niż 5 lat temu. Ich wynik to wstydliwe 10,9 proc. Komentatorka publicznej telewizji ARD Tina Hassel określiła rezultat tamtejszych wyborów jako „dramatyczny” i unaoczniający „brak zaufania do elit”.
CDU najwięcej wyborców straciła w swoim dotychczasowym bastionie, silnej gospodarczo Badenii-Wirtembergii. Jeszcze w 2011 roku hegemonia chadeków była tam niekwestionowana – zdobyli 39 proc. głosów. Teraz ich dorobek został uszczuplony o 12 pkt. proc., co oznacza najgorszy wynik w tym landzie od powstania RFN. Wybory wygrali Zieloni, zdobywając 32 proc. głosów, a skrajna prawica wyprzedziła socjaldemokratów stosunkiem procenta głosów 14,9 : 12,9. – Dopięliśmy swego. Było trudno, bo wszyscy nas zwalczali – mówił po ogłoszeniu wyników sondażowych Joerg Meuthen, nr 1 na liście AfD. Premierem Badenii-Wirtembergii zostanie Winfried Kretschmann z Zielonych, który do rozmów o zawarciu koalicji zaprosił „wszystkie prodemokratyczne siły”.
Równie nieciekawie wygląda pejzaż powyborczy w Nadrenii-Palatynacie, gdzie AfD zdobyło aż 12,3 proc. głosów. Wybory wygrała tam socjaldemokratyczna SPD z wynikiem 37,5 proc, wyprzedzając chadeków, którym zaufało 32,8 proc. obywateli. W tym landzie z kolei klęskę ponieśli Zieloni, których wynik – 5,5 proc. sprawia, że SPD będzie musiała szukać trzeciego koalicjanta, którym prawdopodobnie będzie chadecja. A zatem najbardziej prawdopodobnym wariantem jest „wielka koalicja” SPD-CDU-Zieloni.
Słabnące partie głównego nurtu, a także rosnąca siła skrajnej prawicy, to, według komentatorów niemieckiej sceny politycznej, zjawiska związane z zmianami społecznymi, spowodowanymi polityką migracyjną „otwartych drzwi”, prowadzoną przez rząd Angeli Merkel. Prawicowa ekstrema zrobiła to co potrafi najlepiej – rozegrała lęki i nastroje ksenofobiczne na swoją korzyść. Sondaże pokazują, że aż 75 proc. głosów, które otrzymała AfD, zostało oddanych w ramach protestu przeciwko poczynaniom rządzącej koalicji. Telewizja ZDF podała natomiast, że aż 40 proc. elektoratu tej partii to obywatele, którzy nie brali udziału w poprzednich wyborach
Wzrost popularności dla AfD może oznaczać zakończenie funkcjonowania konsensusu na niemieckiej scenie politycznej, zakładającego, że nie może istnieć liczące się ugrupowanie sytuujące się na prawo od konserwatywnej bawarskiej CSU. Będąca dotąd najbardziej rozpoznawalną marką na skrajnej prawicy NPD nie stanowiła nigdy realnego zagrożenia i ani razu nawet nie zbliżyła się do wynoszącego 5 proc. progu wyborczego w wyborach do Bundestagu. Obecnie wszystko wskazuje na to, że kolejne rozdanie polityczne na szczeblu krajowym zagwarantuje mandaty politykom Alternatywy, którzy byli bliscy celu już podczas wyborów w 2013 roku, kiedy otrzymali 4,7 proc. poparcia. Rok później w eurowyborach AfD wprowadziła swoich ludzi do Parlamentu Europejskiego uzyskując 7,03 proc.
Alternatywa dla Niemiec powstała na początku 2013 roku. Początkowo była siłą reprezentującą interesy mieszczańskiej klasy średniej. Mając w swoich szeregach przedsiębiorców i profesorów ekonomii skupiała się głównie na postulatach liberalizacji gospodarki, obniżki podatków oraz ograniczeniu transferów socjalnych. Z czasem coraz większe wpływy w partii zaczęła zdobywać frakcja obsesyjnie ksenofobiczna, czego zwieńczeniem było wygranie wewnątrzpartyjnych wyborów na stanowisko przewodniczącego przez Frauke Petry w 2014 roku. Obecnie politycy AfD regularnie uczestniczą w antyimigranckich wiecach organizowanych przez rasistowską organizacje Pegida.