Nowym prezydentem Chile będzie od marca przyszłego roku 68-letni Sebastian Piñera, konserwatywny miliarder, który stał już na czele państwa w latach 2010-2014. Po obliczeniu niemal wszystkich głosów wczorajszego głosowania okazało się, że prawie 55 proc. wyborców postawiło na niego. Jego konkurent, 64-letni socjaldemokrata Alejandro Guillier, uznał swą „bolesną porażkę”.
„W pierwszej turze dostaliśmy mniej głosów, niż oczekiwaliśmy, ale za to w drugiej więcej” – cieszył się Piñera przemawiając obok swego rywala, który obiecał kierować „konstruktywną opozycją”. Obecna prezydent kraju, socjaldemokratka Michelle Bachelet, jedyna kobieta, która pozostaje u władzy w Ameryce Południowej, nie mogła wziąć udziału w wyborach ze względu na zapisy konstytucyjne, które nie pozwalają na dwie kadencje prezydenckie jedna po drugiej.
Piñera w czasie kampanii wyborczej zyskał poparcie literackiego noblisty Mario Vargasa Llosy oraz kandydata skrajnej prawicy José Antonio Kasta, który w pierwszej turze zyskał prawie 8 proc. głosów. Jego faszyzujące ugrupowanie wywodzi się ze środowisk popierających niegdyś dyktatora Augusto Pinocheta, który rządził przez 17 lat po obaleniu w 1973 r. socjalistycznego prezydenta Allende.
W tej chwili nie wiadomo jaki będzie los kluczowej reformy społecznej – ustanowienia darmowej edukacji powszechnej – do tej pory nie przegłosowanej przez parlament. Liberalni socjaldemokraci koncentrowali się w czasie kadencji prezydent Bachelet na reformach obyczajowych, jak wprowadzenie małżeństwa homoseksualnego i dekryminalizacji przerywania ciąży. Spotkało się to zresztą z krytyką radykalnej lewicy kierowanej przez Beatriz Sanchez, która w pierwszej turze zyskała 20 proc. głosów.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
No to tylko czekać na Pinoczeta. Tym razem demokratycznie wybranego.
Zastanawiam się, kiedy ludzie zrozumieją powszechnie, że ZSRR mimo wszystkich błędów bronił interesów prześladowanych i wyzyskiwanych na całym świecie, i że walka o wolność bez takiej instytucjonalnej i formalnej podpory będzie o wiele trudniejsza (choć ostatecznie zwycięska).
prawda
:|