Najwyższa Izba Kontroli przejrzała się procesowi przejmowania pracowników Telewizji Publicznej przez zewnętrzną firmę Leasing Team. Okazuje się, że tylko 24 proc. zatrudnionych to twórcy, zaś reszta to administracja.
NIK skrytykowała restrukturyzację, w ramach której kilka lat temu Telewizja Polska „przerzuciła” cześć pracowników z etatów na umowy śmieciowe zawierane poprzez zewnętrzną firmę Leasing Team. „Leasingowani” byli głównie dziennikarze, graficy i montażyści. Dostali oni roczną gwarancję otrzymania wynagrodzeń. TVP chciała w ten sposób zaoszczędzić w obliczu spadających wpływów z abonamentu. Jednak, jak stwierdziła NIK, owe „oszczędności” mogą telewizję sporo kosztować.
– Przyjęta koncepcja restrukturyzacji zatrudnienia, polegająca m.in. na przejęciu części pracowników Telewizji Polskiej SA przez podmiot zewnętrzny, jest obarczona ryzykiem wystąpienia roszczeń pracowników po zakończeniu rocznej gwarancji zatrudnienia. Oszczędności mogą się więc okazać pozorne – powiedział Paweł Biedziak, rzecznik NIK.
W 2013 r. udało się zaoszczędzić około 8,5 mln zł, jednak zatrudnienie z TVP drastycznie zmalało: prawie o 1000 osób w ciągu ostatniego roku. Ewa Ger, dyrektor personalna, odpiera zarzuty o „zwalnianie ludzi w białych rękawiczkach”. Twierdzi, że restrukturyzacja przyniesie pierwsze wymierne efekty po co najmniej pięciu latach. Uważa również, że outsorcing pozwolił wielu pracownikom „zyskać” jeszcze rok pracy i tym samym uniknąć zwolnień grupowych, które „byłyby nieuniknione”. Nie chce odnosić się do faktu, że Leasing Team zaczął konsekwentnie „wycinać” miejsca pracy. W lipcu 2015 mija rok „ochronny” dla outsorcingowanych. Ger kwituje to stwierdzeniem, iż jest to nowy i niezależny pracodawca, a na jego decyzje zarząd TVP wpływu nie ma.
– Uważam, że takie działanie jest nie w porządku wobec milionów osób płacących abonament. Nie chcą, by za ich pieniądze w publicznej telewizji dziennikarze i inni pracownicy byli zatrudniani na zasadzie outsourcingu, a nie na etacie – mówiła zaangażowana w konflikt posłanka PiS Marzena Wróbel po tym, gdy związki zawodowe w TVP ogłosiły pogotowie strajkowe. Dziś Najwyższa Izba Kontroli podziela jej zdanie. Zwraca również uwagę na fakt znacznej dysproporcji pomiędzy ilością zatrudnionych w TVP twórców (24 proc.) do horrendalnej ilości pracowników administracyjnych (kierownictwo, pomoc techniczna i finansowa).