„Dwórki Glapińskiego uwierają PiS” – pisze „Wyborcza”. A mnie uwiera słowo „dwórki” w odniesieniu do kobiet na dyrektorskich stanowiskach w NBP, podobnie uwierają mnie również chętnie używane przez „Fakt” „faworytki”. Mam ochotę rozkwasić komuś nos za każdym razem, kiedy czytam komentarze o „dwóch blondynkach” albo o tym, że „pani Wojciechowska skończyła filologię rosyjską, ale prezes NBP płaci jej chyba za francuski”. Wpis Joanny Senyszyn pytającej na Twitterze o dodatek „za pracę w godzinach nadliczbowych, nocnych, w niedziele, a może przy pracach szczególnie uciążliwych i szkodliwych dla zdrowia?” z puszczonym okiem na końcu również niekoniecznie wyzwala we mnie pozytywne emocje.

fot. twitter
fot. twitter

Do cholery, ma znaczenie, czy odróżniamy to, o czym mówimy od języka, jakim to mówimy. Czy to, że Kamila Sukiennik i Martyna Wojciechowska są kobietami i noszą mocny makijaż, uprawnia nas z automatu do sugerowania związków erotycznych (co również nierzadko ociera się o slutshaming)? Czy naprawdę będziemy udawać, że nie wiemy jak to działa? „Aniołki”, „dwórki”, „faworytki” i „laleczki” w treści artykułów implikują „kurwy”, „szmaty” i „dupodajki” w komentarzach. To mechanizm starszy niż internet i starszy niż modne słowo „hejt”.

Coraz częściej zapominamy w naszej multimedialnej bańce, że w państwie prawa najpierw wypadałoby udowadniać winę, a nie niewinność – zwłaszcza, kiedy tyle się krzyczy o łamaniu zasad przez PiS.

Czy „Wyborcza” słusznie wyliczyła pensję dyrektor departamentu komunikacji w NBP na 65 tys. zł? Nie wiem. Możliwe. Czy należy interesować się niewspółmiernie wysokimi w stosunku do zakresu obowiązków apanażami? Oczywiście. Czy należy nagłaśniać brak wymaganych kompetencji u pracowników lub pracownic państwowych spółek, nepotyzm, albo nieprawidłowości przy rozdzielaniu stanowisk kierowniczych? Czy należy ten temat drążyć? Jasne. W tym względzie dla pań Wojciechowskiej i Sukiennik nie powinno być litości, podobnie jak dla absolutnie każdego z nas.

Ale na Boga, już nawet Bartłomiej Misiewicz, będący jakiś czas temu wrogiem publicznym numer jeden, nie musiał mierzyć się z tak prostackim sprowadzaniem wszystkiego do tematu dupy. Z czego może wynikać wysoki status współpracownic Adama Glapińskiego? Z różnych powodów, uzasadnionych i mierzalnych bądź zupełnie nie. Może to być partyjne umocowanie, mogą to być koneksje biznesowe, może to być przypadek bezwarunkowej, sprawdzonej nie raz lojalności wobec szefa (na zaufaniu do asystentek i asystentów naprawdę często stoją sukcesy gigantów rynku), może to być fachowość, może być posłuszeństwo, niezawodność albo wizerunkowe korzyści. Może to być tysiąc różnych powodów, niekoniecznie kręcących się wokół niesmacznego fantazjowania o orgiach z kąpaniem się w pieniądzach w tle. Co oczywiście również jest niewykluczone, ale bardzo brzydko jest sugerować to opłotkami i epitetami wyłącznie na podstawie długich nóg i ust pomalowanych na czerwono.

Chciałabym zaznaczyć, że Ewa Raczko z NBP oczywiście robi głupio, nie wyjaśniając opinii publicznej i mediom, dlaczego jej zdaniem są w błędzie. Zawsze w dyskusji traci na wiarygodności ten, kto nie umie odeprzeć konkretem postawionego zarzutu („GW” położyła na stół swoje wyliczenia). Ale absolutnie nie o tym jest ten tekst. Ten tekst jest o tym, że na temat Ewy Raczko akurat sugestie erotyczne jakoś nie padają. Bo przecież wiadomo: im ładniejsza, tym głupsza, co nie? A jak sobie zrobiła usta czy biust to już w ogóle totalny pustak.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. I tu się zgodzę. Niestety jest to sytuacja wyjątkowa. Z reguły „uwiera” mnie feminizm w wydaniu pani redaktor w znacznym stopniu odbiegający od poziomu tego portalu.

  2. Proszę wybaczyć, ale tylko w bardzo kiepskich filmach i podrzędnej prozie „źli” bohaterowie są z reguły grubi, łysi i śmierdzą im skarpety, a jak kobieta ma ostrzyknięte usta to z automatu jest ździrą i daje po krzakach. Nieszczególnie mnie interesuje ani nadwaga pana Glapińskiego ani styl jego współpracownic (de gustibus). Nigdzie nie napisałam, że to super fachowczynie, może tak, a może nie – chyba pozostaje mi jeszcze raz odesłać do tekstu. Tekst nie jest o aferze w NBP ani o sprawiedliwym podziale dóbr. Tekst jest o języku perfidnej seksualizacji, która dotyka głównie kobiety.
    A co do „Ucha” to jednak jest różnica pomiędzy przywołanym dialogiem a wklejonymi przeze mnie memami. Pozdrawiam wszystkich!

    1. Weronka, Ty się nie jeż na widok Glapcia, że gruby i oślizły, a Ty przeanalizuj przeszłość tego facia i jego dokonania (finansowe oczywiście). A wtedy nie zdziwisz się, kim się otacza i dlaczego taki jest. Jak to mawiali starożytni – człeka ze wsi można wypędzić, ale wsi z człowieka to za Hugona.
      A „Misiek”? A czy to jeden „Misiek” na świecie? A czy Maciaszka nie miał innych „Miśków”? Górski albo ma niezłe wtyki w bandzie rządzącej, albo jest zwykłym prorokiem.

    2. Mam jeszcze jedno pytanie .Co znaczy ,,ostrzyknięte,, ? Bo ja znam tylko słowo – wstrzyknąć. Zechce Pani wyjaśnić ??

  3. Myślałem, że tylko mnie to uwiera. Ale po czytelnikach Wyborczej, czyli emerytowanych sybarytach i ich żonach, które to nigdy o seksie przed ślubem nie pomyślały, niczego innego oczekiwać nie można.

  4. Weronka, przestań na chwilę być kobietą (uważającą, że świat stworzyli mężczyźni podporządkowując sobie kobiety), a stań się na chwilę człowiekiem i popatrz chłodnym i w miarę obiektywnym okiem na zdjęcia, które sama dałaś. I co widzisz? Bo ja widzę tam tłustego sybarytę rzygającego pieniędzmi, rządowymi, więc niczyimi, więc … jego pieniędzmi, w otoczeniu nieszczególnej urody panienek (tak, panienek!) o wyglądzie z lekka przechodzonych lalek Barbi (w wieku podstarzałych pudernic, ale robiących się na „fafnastki”). I jaka może być sugestia, co do ich roli w tym otoczeniu? Jedna: wspaniałe fachowczynie w bankowości, najlepsze we wszechświecie, bo tylko takich fachowców PiSdziectwo posiada.
    Weronkia, izwini pałałsta, ale jeszcze chyba krótką sukienczynę nosiłaś, gdy w uszatej gazecie opisywano wiele przekrętów, które właśnie milutki Glapcio (obecnie tłusty sybaryta na rządowej posadzie) wraz z oboma kaczkami robił na państwowym szmalu. I mu to dalej zostało, ale teraz ma więcej szmalu.
    A „Misiek”? Oj, Weronka, aleś Ty dziecinna!

  5. I napisała to kobieta , która w moich oczach , niczego nie musi sobie ,,robić ,,. Dość wygodne . ;-)…

  6. Małe sprostowanie – w serialu „Ucho Prezesa” sugerowano jednak erotyczny podtekst relacji „Misio”-Antoni, wystarczy bacznie zwrócić uwagę na sposób w jaki Antoni zwraca się do swego podopiecznego. Padło nawet przymilnie „prosiaczku”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…