Piotr Moniuszko kilka dni temu został zwolniony dyscyplinarnie przez Pocztę Polską S.A. Dostał wypowiedzenie od pracodawcy za działalność związkową, swą bezkompromisową postawę i odwagę, jaka wśród polskich związkowców niestety regułą nie jest.
Dyscyplinarkę można dostać w kilku przypadkach, ogólnie rzecz biorąc za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych – od nadużywaniu alkoholu, poprzez przemoc, niestawiennictwo w w miejscu pracy, po działanie na niekorzyść firmy. To ostatnie sformułowanie jest jednak nader często nadużywane przez pracodawców: jak niedawno pisał Piotr Szumlewicz na Portalu Strajk, przy pomocy odpowiedniego artykułu kodeksu pracy po prostu zastrasza się związkowców. A potem w naszym teoretycznym państwie to nie pracodawca musi udowodnić swoją rację, lecz pracownik. To on jest zmuszony bronić się przed sądem pracy, gdy zostanie niesłusznie zwolniony. Tymczasem dyscyplinarka jest jak wyrok, nawet jeśli ma się 28-letnie doświadczenie w zawodzie jak Piotr Moniuszko. Zostaje w aktach pracownika, zniechęca potencjalnych pracodawców, jej zatajenie może prowadzić do nowych kłopotów, a sprawy przed sądem pracy, gdzie może zapaść orzeczenie uznające bezpodstawność zwolnienia, ciągną się latami.
Poczta Polska S.A. twierdzi, że powodem dyscyplinarki było zasugerowanie przez Moniuszkę tego, że PP S.A. może w niedługim czasie ogłosić upadłość. To właśnie, ten jeden wpis na Facebooku, miał być działaniem na niekorzyść firmy. Przypomnijmy jednak, że Moniuszko jest liderem związku zawodowego. Trudno byłoby oczekiwać, że wiedząc o marnej kondycji przedsiębiorstwa, odnotowującego co roku straty, nie będzie publicznie zabierał głosu w takiej sprawie. Upadłość czy restrukturyzacja wprost odbiłaby się na losach pracowników, których związek zawodowy reprezentuje! Tylko w państwach korporacjonistycznych, faszystowskich, związek wspólnie z pracodawcą działa na niekorzyść członków załogi. Czy działanie na rzecz pracowników, ludzi tworzących firmę, ostrzeżenie ich przed restrukturyzacją jest działaniem na szkodę firmy? Oczywiście, że nie. Jednak to będzie musiało być udowodnione przed sądem.
A gdy już mowa o korporacjonizmie i niejasnych układach między zarządem firmy i związkami: Piotr Moniuszko ujawniał i nagłaśniał niebagatelne afery związane z Pocztą Polską S.A., które ukazywały niejako przy okazji strukturalne związanie części związków zawodowych z pracodawcą. W siatce powiązań biznesowych PP S.A. pojawiały się firmy „krzaki”, ślady których prowadziły do innych związków. Ostatnio wyszło także na jaw, że Solidarność i OPZZ miały łącznie 12 ponadstandardowych etatów związkowych, opłacanych oczywiście przez pracodawcę. Trudno się dziwić, że ani jedni, ani drudzy nie pofatygowali się na dzisiejszą pikietę solidarnościową z Moniuszką… Bliżej im do zarządu Poczty, niż do bardziej bojowego WZZPP?
Nie pierwszy raz utrudnia się życie charyzmatycznym i bojowym liderom ruchu związkowego. To samo przecież spotkało Monikę Żelazik, również tak samo Poczta Polska S.A. potraktowała protestujących przeciw polityce firmy w ostatnich latach. W „solidarnej Polsce” obrońcy praw pracowniczych mają niezwykle pod górkę. Jednak w najostrzejszym ogniu hartuje się najlepsza stal. W najgorszych opałach znajduje się najlepszych przyjaciół. Czy sprawa Piotra Moniuszki będzie szansą na wielką mobilizację na poczcie, gdzie niezadowolenie i rozgoryczenie systematycznie narasta? Czas najwyższy.