Site icon Portal informacyjny STRAJK

Za pracownikami ochrony zdrowia i całej budżetówki – murem!

fot. Magdalena Biejat

Oni nie dostaną nagród i podziękowań od premiera, jak żołnierze stawiający płot na granicy. Może zostaną zignorowani, może raczej obrzuceni błotem przez media przychylne rządowi. Inne media też znajdą pewnie pretekst, by ich wyśmiewać, bagatelizować ich postulaty. Nic to, że ci ludzie walczą też o to, żeby działały podstawowe instytucje każdego szanującego się państwa. Nasi rządzący niespecjalnie cenią codzienną pracę, wolą nakręcać konflikty i wygłaszać górnolotne deklaracje. Kiedy można grzmieć o wojnie hybrydowej, po co zajmować się pracownikami budżetówki?

Ale oni nie rezygnują. Ochrona zdrowia przyjeżdża już za kilkadziesiąt godzin do Warszawy, jak nigdy zjednoczona, jak nigdy oburzona i zdeterminowana. To nie będzie protest jednej z medycznych grup zawodowych, zignorowany przez inne. Zabrzmi głos całego środowiska, które wie jak nikt inny, że na ratowanie publicznej służby zdrowia w Polsce przyszedł ostatni dzwonek. Za chwilę nie będzie pielęgniarek, bo zarobki w tym zawodzie nikogo nie zachęcą. Zabraknie ratowników medycznych, którzy „zmienią pracę”, jak im radzą neoliberalni spece od wszystkiego. Całość ich postulatów jest m.in. tutaj.

Co ma im na razie rząd do powiedzenia? Minister Niedzielski kilka dni temu zachęcał, by rozmawiać przy stole – bo tak jest konstruktywnie, po co uliczne demonstracje. A jednak właśnie zapowiedź tej wielkiej demonstracji sprawiła, że oferty spotkań i rozmów obrodziły – bo wcześniej, gdy np. pielęgniarki wysyłały do premiera listy, najwyższe władze odpowiadały dumnym milczeniem. Rządzący walczyli z pandemią, więc nie mogli rozmawiać z pracownicami ochrony zdrowia ani tym bardziej zadbać o ich godne wynagradzanie. Logiczne, czyż nie?

Wiemy już, jak ten rząd reaguje na protesty społeczne. Widzieliśmy już, jak jego ludzie oskarżali nauczycielki o leniwe picie kawy w galeriach, jak kobiety walczące o swoje prawa stawały się aborcjonistkami czy – prościej – morderczyniami.

To samo będzie teraz, jeśli Białe Miasteczko stanie w Warszawie i nie zniknie na pierwsze premierowskie pstryknięcie. Protest, który dotyczy spraw absolutnie podstawowych – prawa obywateli do zdrowia i do opieki medycznej, a także prawa pracowników medycznych do zarobków, które licują z odpowiedzialnością za ludzkie życie – będzie przekuwany w konflikt dobrego rządu ze złymi ludźmi. Taką to odpowiedzialność za państwo i jego mieszkańców zaserwują nam prawdziwi polscy patrioci.

Protest pracowników Sądów Rejonowych dla Warszawy-Pragi Północ i Pragi-Południe/ fot. Ad Rem

Do listy złych ludzi można też zawczasu dopisać kolejne grupy pracowników budżetówki. 12 września będą protestować pracownicy sądów – protokolanci, asystenci sędziów, sekretarze sądowi. Ci wszyscy, których niezauważalna praca zapewnia, że rozprawy w ogóle się odbywają.  Już trwa spór zbiorowy w ZUS, który może dojść do fazy strajku (czyli niewypłacania świadczeń). To, że jakby spokojniej jest w oświacie, to nie wynik dobroci rządu ani mądrości odpowiedniego ministerstwa – nauczyciele po prostu swój strajk zdążyli przegrać i nie mają już specjalnych złudzeń. Więc zmieniają zawód. Może nie ma już demonstracji ludzi zatroskanych o oświatę – są setki ofert pracy dla nauczycieli dowolnych specjalizacji, na które nikt nie odpowiada. To też odbije nam się czkawką.

Przywykliśmy już do tego, że mamy państwo z kartonu, śmiejąc się przez łzy powtarzamy żarty o tym, że w rzeczywistości sklecono je z jeszcze podlejszego materiału. Ale z tym państwem i z jego instytucjami, z których każdy z nas korzysta/będzie korzystał(a) naprawdę może być jeszcze gorzej. Państwo, które nawet nie udaje, że działa i rzeczywistość, w której nawet najbardziej podstawowe usługi są tylko dla zamożnych to nie jest antyutopijny wytwór wyobraźni. Takie miejsca są już w Europie Środkowo-Wschodniej, żeby daleko i zbyt egzotycznie nie szukać. Kto nie chce obudzić się w kolejnym z nich, powinien we wrześniu popierać pracowników budżetówki. W sierpniu mieliśmy okazję posłuchać o solidarności. We wrześniu mamy szansę sobie przypomnieć, co to słowo znaczy.

Exit mobile version