Cała Polska nienawidzi kierowcy białego busa na białogardzkich rejestracjach, który w miejscowości Moczyłki-Kolonia potrącił 18-letnią rowerzystkę, po czym dał drapaka do Niemiec, jednak po kilku dniach powrócił, by oddać się w ręce lokalnej policji. Piątek po południu to była taka pora, że Polaków ciężko zatrzymać przed telewizorami, świeża krew jest w cenie. Oficjalnie wiadomo, że do rangi ogólnopolskiego wydarzenia urosło zdarzenie na leśnej drodze. Poszkodowana doznała złamań nóg oraz urazu miednicy. Kwestią jednak najbardziej newralgiczną pozostaje pytanie: pirat drogowy czy pirat drogowy i do tego gwałciciel?
W narracji o dziewczynie spod Białogardu najbardziej porusza wypowiedź jej przyszłej teściowej: „Wychowała się w domu dziecka, ale jest dla mnie jak córka. Z moim synem bardzo się kochają. A tego zwyrodnialca od razu bym wykastrowała. Kto wie, co by jej zrobił, gdyby sąsiad nie nadjechał”. Ostrzeżona zawczasu przez telewizje informacyjne, przełykam nerwowo ślinę na myśl o samotnym powrocie z pracy do domu. Postanawiam przejrzeć nagłówki artykułów na portalach internetowych. Wprowadzają mnie one jednak w potężną konfuzję: „Zdarł z niej ubranie i zaczął obmacywać”, „Padła ofiarą kierowcy gwałciciela”, „Potrącił i chciał zgwałcić”, „Potrącenie i gwałt koło Białogardu”…. Pełna współczucia dla ofiary, kipiąc z oburzenia, klikam – i co widzę? „Według nieoficjalnych ustaleń naszej dziennikarki…”, „Prawdopodobnie zgwałcił…”„Prokuratura nie potwierdza…”, „Był już karany za przestępstwa seksualne…”. Duch ministra Ziobry unosi się nad redaktorami serwisów niusowych niczym duch Leszka Balcerowicza nad głową Ryszarda Petru.
Jasne – ani ucieczka z miejsca wypadku, ani tym bardziej próba gwałtu nie zaliczają się absolutnie do czynów chwalebnych. Z pewnym zdziwieniem jednak przyjąć można rozpętanie paniki na poziomie ogólnopolskim, jak również epatowanie zdjęciami sprawcy, jakby szukał go co najmniej Interpol – nawet przy założeniu, że sezon ogórkowy potrwa do wyborów, a niezawodny TVN24 będzie wszędzie tam, gdzie na podwórku ułożą kostkę Bauma, pęknie przyłącze kanalizacyjne, a 5-latek wybierze się na poobiedni spacer po okolicy. Policja poinformowała o pierwszych zarzutach wobec zatrzymanego: „Wstępnie sytuację zakwalifikowano jako potrącenie rowerzystki i ucieczkę z miejsca zdarzenia”. Takie zarzuty Polacy słyszą codziennie, z tego powodu nie organizuje się jednak konferencji prasowych. Powód tej konkretnej histerii gdzieś być jednak musi.
Na właściwy trop łatwo naprowadzić mogą komentarze internautów: „a to nie był ciapaty”? Tak się składa, że akurat nie. Ale byliście blisko. Zatrzymany mężczyzna ponoć jest Romem. Nawet nie chcę wiedzieć, co zacznie się dziać w polskich umysłach, gdy informacja ta wypłynie na szerokie wody internetu.