Site icon Portal informacyjny STRAJK

Zachodnie inspiracje ministra

Fotografia J. Samolińskiej

Justyna Samolińska, foto: Bojan Stanisławski

Słowa ministra Waszczykowskiego o chorobach, wegetarianach i rowerzystach wywołały nawet nie tyle falę oburzenia, co raczej tzw. „beki”. Obrażanie się na rowerzystów i uznawanie ich za ważną grupę wpływów (zgodnie z powiedzeniem, że wszystkiemu winni są Żydzi, masoni i cykliści) i na osoby niejedzące mięsa, okazało się niezwykle chwytliwe – tych grup nikt z mainstreamu nie obdarzył chyba jeszcze tak dużą uwagą i nie widział w nich zagrożenia. Wyśmiewanie Waszczykowskiego z powyższych powodów przyćmiło inną jego wypowiedź, bynajmniej nie śmieszną a groźną. Otóż polski minister spraw zagranicznych publicznie zaprezentował codzienny, wulgarny rasizm.

Przypomnijmy, że według szefa resortu spraw zagranicznych, jedną z „chorób”, które sprowadziła na Polskę Platforma Obywatelska, ma być „mieszanka ras”. Okazuje się, że członek rządu dużego europejskiego kraju może bezkarnie, nie wywołując nawet szczególnego oburzenia, posługiwać się językiem otwarcie rasistowskim. Pytanie – skąd rasizm w Polsce? Wbrew temu, co zdaje się sugerować Waszczykowski, kategoria „rasy” nie leży w polskich tradycjach. Trudno o nią nawet w bardzo bogatych tradycjach polskiej ksenofobii, obfitujących głównie w antysemityzm i rusofobię. Nie była potrzebna, bo Polska zawsze była (i jest) biała jak śnieg, nie miała więc żadnego zastosowania.

Odpowiedź o inspirację jest bardzo prosta – przyszła z Ameryki. Waszczykowski jest historykiem amerykanistą. To ze Stanów przywędrował też, jak sądzę, lęk przed zielonymi – nie jest moim celem obrażanie polskich Zielonych, ale przyznać musimy, że raczkujący ruch ekologiczny w Polsce, jego zasięg i siła są nieporównywalne zarówno z Europą, jak i przede wszystkim z USA. Jak słusznie zauważył Piotr Paziński, wypowiedź ministra Waszczykowskiego to zlepek lęków rednecka z amerykańskiego Południa, który lęka się wykształconego, wysportowanego i szczupłego (ach, ten rower) wegetarianina jankesa z Nowego Jorku. A do mieszkańców Arkansas, dzieci i wnuków Ku Klux Klanu, słowa o „mieszance ras” pasują już jak ulał.

Z ministra spraw zagranicznych żaden więc tradycjonalista – zamiast karmić i doglądać polskich frustracji, kompleksów, większych i mniejszych nienawiści, importuje nam najgorsze wzorce zza oceanu.

Exit mobile version