Na to się zanosiło od dłuższego czasu, ale 4 stycznia zostało przypieczętowane: z projektu ustawy o ochronie zwierząt autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości zniknęły zapisy o futrach, wykorzystywaniu zwierząt w cyrkach i zakazie trzymania psów na uwięzi. Tym samym szumnie zapowiadana przez PiS ustawa może być dalej procedowana – w kształcie okrojonym do ogryzka.
Obrońcy praw zwierząt nie kryją zawodu, ale nie poddają się. – Będziemy walczyć dalej. przyjdzie taki czas, że politycy zrozumieją, że większość Polaków popiera tą dobrą zmianę dla zwierząt – powiedziała Martyna Kozłowska z warszawskiej „Vivy!”, odpowiedzialna za kampanię antyfutrzarską.
Krzysztof Czabański z PiS twierdzi, że do samego końca trwały negocjacje dotyczące zatrzymania w ustawie zapisu o zakazie wykorzystywania zwierząt w cyrkach, ale ostatecznie skończyło się klasycznym stwierdzeniem „nie da się”.
– Byłoby to wkraczanie w prawo Unii Europejskiej, ze względu na zagraniczne cyrki co mogłoby kolejny raz spowodować, że projekt utknąłby w martwym punkcie – tłumaczył Czabański.
Nowela nie znosi również uboju rytualnego. W zasadzie niesie jedną naprawdę dobrą zmianę – uderzy w tak zwane pseudohodowle, gdzie zwierzęta rozmnażane są często w tragicznych warunkach i sprzedawane po kosztach. Do ostatecznego projektu dopisano całkowity zakaz prowadzenia schronisk dla zwierząt przez podmioty komercyjne.
Tymczasem w innych europejskich krajach „daje się” wprowadzić prawo przyjazne zwierzętom: z początkiem 2019 roku 10-letni okres przejściowy w wygaszaniu ferm futrzarskich zakończyła Serbia. Zamknięto na czas wszystkie hodowle. Natomiast władze Wielkiej Brytanii planują wprowadzenie zakazu sprzedaży szczeniaków i kociąt przez sklepy zoologiczne.