Sobotnia konwencja SLD wyłoniła kandydatów na przewodniczącego i przyjęła konwencję programową. Czy to wystarczy?
Najważniejszą informacją konwencji było potwierdzenie przez Leszka Millera swojej wcześniejszej deklaracji, że nie będzie kandydował po raz kolejny na stanowisko przewodniczącego. To była jego odpowiedź na dotkliwą porażkę Zjednoczonej Lewicy w wyborach parlamentarnych. Miller wzywał do jedności, konsolidacji i do wszystkiego, do czego zazwyczaj wzywają ustępujący przewodniczący rozpadających się partii politycznych.
Wybory nowego przewodniczącego, jak zadecydowali delegaci, mają się odbyć w styczniu 2016 r. Przebiegną w dwóch turach: wyborów powszechnych, zaś druga wyborów nastąpi na zjeździe nadzwyczajnym delegatów SLD. Oficjalni kandydaci to: Włodzimierz Czarzasty, Krzysztof Gawkowski, Michał Huzarski, Adam Kępiński, Tomasz Nesterowicz, Piotr Rączkowski, Joanna Senyszyn, Dariusz Szczotkowski, Jerzy Wenderlich oraz Zbyszek Zaborowski.
Na konwencji przyjęto także Deklarację Programową. Określa ona wartości, którymi SLD ma się kierować: godne życie dla wszystkich, sprawiedliwość społeczna, nowoczesność. Zaś zadania SLD to, wg. Deklaracji: głęboka korekta kapitalizmu (wyjaśniona życzeniowymi hasłami, co trzeba zrobić), powstrzymanie narastających nierówności społecznych (a nie ich likwidacja), przywrócenie państwa obywatelom (z określeniem roli państwa w życiu każdego obywatela), ochrona praw obywatelskich i społecznych (z dość oczywistymi postulatami równości niezależnie od płci, rasy, wieku, religii, orientacji seksualnej, światopoglądu, statusu ekonomicznego) i wykorzystanie członkostwa Polski w Unii Europejskiej (z naciskiem na branie funduszy).
Czy te wszystkie ruchy powstrzymają agonię SLD, zobaczymy w ciągu najbliższego roku.