W jaki sposób najprościej zlikwidować przestępczość? To proste – znieść kodeks karny i zalegalizować samosądy, tak aby każdy mógł wymierzać „sprawiedliwość” wedle własnego uznania. W analogiczny sposób część mediów oraz wynajmujących mieszkania myśli o prawach lokatorów.
Przy okazji dyskusji na temat polityki mieszkaniowej regularnie pojawia się stwierdzenie, jakoby najemcy byli w polskim prawie nadmiernie chronieni, co hamuje rozwój rynku lokali na wynajem. Opinia publiczna jest przy tym bombardowana przykładami nieuczciwych lokatorów świadomie niepłacących czynszu i „czujących się przy tym bezkarnie”. Najdalej posunął się program TVN Uwaga, który przyłączył się do nagonki na wietnamską rodzinę zamieszkującą w jednym z warszawskich bloków. Dziennikarzy nie zbulwersował fakt, że właściciele lokalu nie wypowiedzieli umowy najmu i nie umieli udokumentować wysokości zaległości czynszowych. Nie zainteresowały ich też próby włamania do mieszkania. Właściciel może przecież wszystko, nawet próbować wyłamać drzwi, odłączać media, nachodzić z bandą osiłków i zastraszać słownie. Wszystkiemu winien lokator, który „nie płaci” oraz „mieszka na cudzy koszt”. Para wynajmująca mieszkanie Wietnamczykom pokazana została jako niewinne ofiary, niemające się gdzie podziać, bo lokatorzy – skandal – oczekiwali wypowiedzenia umowy najmu oraz wyroku eksmisyjnego przed wyprowadzką. „Tymi złymi” byli z kolei obrońcy praw lokatorów – „ekstremiści” domagający się… przestrzegania prawa.
W rzeczywistości polskie prawo daje właścicielom mieszkań bardzo dużą ochronę w postaci najmu okazjonalnego. Ta forma najmu oznacza, że lokator notarialnie oświadcza, że wyprowadzi się w wypadku niedopełnienia warunków umowy. Pozbycie się najemcy nie wymaga wówczas procesu eksmisyjnego. Jest jednak pewne „ale”. Po pierwsze ta forma najmu może być wykorzystywana przez osoby, dla których wynajmowanie lokali nie jest działalnością gospodarczą. Może z niego na przykład skorzystać ktoś podnajmujący mieszkanie studentom, ale już nie „biedny” właściciel, wynajmujący jednocześnie kilka czy kilkanaście lokali. Po drugie najem okazjonalny wymaga zgłoszenia go do urzędu skarbowego. Nie daje to możliwości brania zapłaty za mieszkanie „do ręki”, na niejasnych zasadach. A więc uzyskany z najmu dochód, o zgrozo… jest opodatkowany.
Zapewne dlatego ta forma prawna nie została wykorzystana przez pojawiających się w mediach „poszkodowanych”. Gdyby para wynajmująca mieszkanie Wietnamczykom prawidłowo wypowiedziała im umowę zamiast zastraszać, to w wyniku wyroku eksmisyjnego wietnamska rodzina z dzieckiem dostałaby lokal socjalny i się do niego przeprowadziła. Tymczasem ponieważ nie było rozwiązania umowy ani dzielnica, ani sąd nie mogły w tej sprawie nic zrobić.
Czy są zatem nieuczciwi lokatorzy chcący mieszkać cudzym kosztem? Tak, zdarzają się. Jednak prawo daje właścicielowi nawet możliwość domagania się odszkodowania od samorządu, jeśli ten nie dostarczy niezwłocznie eksmitowanym lokalu. Dodatkowo za wszelkie szkody w lokalu można dochodzić odszkodowania przed sądami cywilnymi. Działają one zbyt opieszale? Trzeba więc domagać się usprawnienia ich działalności, a nie wyjęcia lokatorów spod prawa.
Uelastycznianie zasad najmu doprowadziłoby do sytuacji, w której wynajmujący nie musieliby już dotrzymywać zawartych umów i wyrzucać na bruk nawet rodziny z dziećmi. Byłby to powrót do dziewiętnastowiecznego kapitalizmu. Co następne? Deweloperzy mogący unieważniać umowy sprzedaży? Ciekawe, jakby poczuli się na przykład dziennikarze TVN, gdyby do ich apartamentów zapukali przedstawiciele dewelopera, a potem wymontowali z nich drzwi, bo znalazł się ktoś gotowy za lokal zapłacić więcej?