Najpierw na Twitterze MON pochwaliło się, że wysyła pomoc do gminy, która nie istnieje, potem samochód z Antonim Macierewiczem zakopał się w błocie i w efekcie to on był ratowany przez mieszkańców.
Po twitterowej pyskówce, którą wywołał Roman Giertych, rzeczniczka MON wydała komunikat, że Antoni Macierewicz wyśle sprzęt oraz żołnierzy do „gminy Rytel”. Sam minister powtórzył to sformułowania na swoim profilu jeszcze kilkukrotnie. Posłanka PO z Gorzowa Krystyna Sibińska zwróciła uwagę, że takiej gminy na mapie Polski brak (jest wieś Rytel i gmina Czersk), a ministerstwo nie ma bladego pojęcia o tym, gdzie wysyła porażającą ilość 60 wojaków do pomocy w odgruzowywaniu koryta Brdy.
Pani major, żeby tylko to dzielne wojsko nie zgubiło się w lesie!!! Nie ma gminy Rytel. Podpowiem; gm. Czersk, pow. chojecki, woj. pomorskie https://t.co/jkcPH5NOzZ
— Krystyna Sibińska (@sibinska) 15 sierpnia 2017
Wczoraj po południu do Rytla zjechali oficjele: była premier Szydło, był Antoni Macierewicz, który przyjechał doglądać pracę swoich podwładnych – całych 60 żołnierzy przysłanych na miejsce. Przy czym problemy zaczęły się, gdy przesiadł się ze śmigłowca do wojskowego Honkera i w drodze nad rzekę utknął w błocie. Sprawa znana jest już jako „zamach w Rytlu”. Macierewicz ocalił życie dzięki pomocy mieszkańców pobliskiej kolonii Konigort.
Wojewoda pomorski zapewnił, że wypłacone będą odszkodowania. Lokalna straż pożarna kieruje akcją udrażniania koryta Brdy – od soboty strażacy otrzymali ponad 2 tysiące zgłoszeń. Dary dla mieszkańców Rytla i okolic płyną z całej Polski. Tylko ministra obrony żal.