Po popisie nielojalności ze strony środowisk liberalnych czyli Koalicji Europejskiej i związanych z nią usłużnych dziennikarzy wobec strajkujących nauczycieli, partia Razem pokazała klasę.
Nie trzeba było czekać zbyt długo na reakcję lewej strony sceny politycznej na dzisiejsze oświadczenie polityków Koalicji Obywatelskiej, wzywające nauczycieli do zakończenia strajku. Nie mogli wybrać gorszego momentu: nauczyciele są zmęczeni, część opinii publicznej zwraca się przeciwko strajkującym, poddając się rządowej nachalnej propagandzie, a rząd nieudolnie maskuje atmosferę triumfu w oczekiwaniu swojego zwycięstwa nad światem pracy.
Na tym tle ostre i jednoznaczne wystąpienie Adriana Zandberga jest po raz pierwszym od dłuższego czasu oczekiwanym zachowaniem lewicy.
– To, co robią niektóre wpływowe postaci po liberalnej stronie sceny politycznej, to jest pomaganie rządowi PiS, to jest wbijanie nauczycielom noża w plecy i to jest naszym zdaniem niedopuszczalne. (…) I chcę powiedzieć bardzo jasno: lewica nie zdradzi nauczycieli, lewica stoi po stronie nauczycieli, lewica popiera postulaty nauczycieli – mówił dzisiaj Zandberg.
Lider partii Razem wezwał też innych liberalnych polityków, by nie przyłączali się do działań swoich liderów i nie dołączali do nich. O takich zachowaniach liberalnych polityków użyte zostało określenie „wbijanie nauczycielom noża w plecy”. Jak najbardziej słusznie.
Zandberg zwrócił też uwagę, że strajk, o którym tak gęsto wypowiadają się prominentni politycy związani z PiS, tak naprawdę ich nie dotyczy, ponieważ ich dzieci uczą się w wysoko opłacanych szkołach prywatnych i nie są zainteresowani lepszym działaniem szkół publicznych.
Adrian Zandberg zadeklarował też, że lewica może wesprzeć „dobre porozumienie” miedzy rządem a nauczycielami. Ale nie może być ono próbą oszukania ich, mówił nawiązując do propozycji premiera Morawieckiego, by zwołać Okrągły Stół w sprawie oświaty.