Działacze Obozu dla Puszczy zatrzymani po manifestacji w siedzibie Lasów Państwowych są już na wolności. 22 osoby usłyszą zarzuty karne, będą odpowiadać za naruszenie miru domowego.
Ekolodzy protestowali w czwartek w siedzibie Lasów Państwowych przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej. Przypominali, że nakaz wstrzymania nielegalnego cięcia drzew wydały Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO oraz Trybunał Sprawiedliwości UE. Domagali się, by cała puszcza stała się parkiem narodowym.
Lasy nie zamierzały podjąć dialogu z aktywistami, którzy demonstrowali, siedząc na ziemi przed budynkiem i w ogólnodostępnym holu, a także eksponując tam swoje transparenty. Zamiast rozmowy miała miejsce interwencja policji, która siłą wyprowadziła protestujących z budynku i przewiozła ich na komendę. W kolejnych dniach Obóz dla Puszczy informował, że policjanci składali wizyty w mieszkaniach, gdzie są zameldowani działacze, zadając domownikom krępujące, wręcz obraźliwe pytania.
Dziś Obóz dla Puszczy poinformował za pośrednictwem Facebooka, że aktywiści są już na wolności. Niestety, obok dobrej wiadomości jest też zła – ekolodzy usłyszą zarzuty naruszenia miru domowego, a jednej dodatkowo zarzucono naruszenie nietykalności cielesnej policjanta. Przypomnijmy, że ponad setka uczestników protestów w Puszczy Białowieskiej ma już sprawy sądowe za blokowanie harwesterów i forwarderów.
Za rządów PiS nie pierwszy raz policja powołuje się na naruszenie miru domowego w odniesieniu do działań aktywistów krytykujących konkretne poczynania władzy. Do naruszenia miru domowego miało dojść podczas protestów pod Sejmem 16 grudnia ubiegłego roku. Stosowne przepisy mówią o „wdzieraniu się do cudzego domu”. Aktywiści pytają zatem – czy główna siedziba Lasów Państwowych jest domem i jeśli tak, to czyim? Sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd, a tymczasem osoby niechętne poczynaniom PiS-u dostały kolejny sygnał: lepiej nie demonstrować. Można mieć z tego tytułu nieprzyjemności.