Wolontariuszy zbierających podpisy pod projektem ustawy liberalizującej prawo do aborcji autorstwa komitetu Ratujmy Kobiety spotyka agresja, wyzwiska i plucie. Do tej pory na policję zgłoszono kilkanaście takich incydentów. Doszło do nich w Lublinie, Warszawie i Gdańsku.
– Wolontariusze i wolontariuszki komitetu Ratujmy kobiety spotykają się na co dzień z agresją i wyzwiskami, a nawet pluciem. To wszystko nie robi już na nas takiego wrażenia, ale jeśli dochodzi do rękoczynów, to już musimy reagować i wzywać policję – opowiadała na konferencji prasowej Kazimiera Szczuka.
Powiedziała też, że zbieranie podpisów pod projektem obywatelskim jest działalnością konstytucyjną, a wolontariuszom powinna więc przysługiwać szczególna ochrona – w tym również policyjna. Szczególnie teraz, gdy sytuacji zagrażających bezpieczeństwu zbierających podpisy jest coraz więcej
– Problemem jest niewiedza policjantów, którzy ogóle nie mają pojęcia, jakie są przepisy, które chronią osoby zbierające podpisy – uważa Agnieszka Grzybek z Partii Zieloni.
Proponowaną przez „Ratujmy Kobiety 2017” ustawę opracowano na podstawie zgłaszanych postulatów działających na rzecz praw kobiet organizacji pozarządowych. Według projektu prawa reprodukcyjne – „rozumiane jako prawo do ochrony zdrowia reprodukcyjnego i samostanowienia w sprawach prokreacji” – stanowią podstawowe prawa człowieka. Dlatego proponowane zmiany w prawie dostosowują obecne prawo do zagwarantowanych w Konstytucji praw ochrony zdrowia, godności, prywatności i decydowania o swoim życiu.
Uczestniczki konferencji poinformowały, że komitet wystosował apel do komendanta głównego policji, „o wydanie i skierowanie do wszystkich jednostek policji informacji o działaniu komitetu i instrukcji, jak postępować z agresywnymi osobami”.
W Polsce jest ok. 100 punktów koordynujących akcję w terenie. Podpisów komitet Ratujmy Kobiety zbiera we współpracy z Inicjatywą Polska oraz partią Razem, Zielonymi, SLD i organizacją Dziewuchy Dziewuchom. Organizatorki zaproponowały współpracę również parlamentarnym partiom opozycyjnym. Pod warunkiem jednak, że władze tych partii podejmą uchwały obligujące posłów do poparcia projektu w sejmowym głosowaniu. Ani Nowoczesna, ani Platforma nie zajęły w tej sprawie stanowiska, a działacze tych partii, którzy wspierają zbiórkę podpisów, nie robią tego z użyciem barw swoich partii.
Organizatorki akcji liczą, że mimo szykan, do połowy października uda się zdobyć 400 tysięcy podpisów. Do tej pory zebrano ich już ponad 100 tysięcy.