Site icon Portal informacyjny STRAJK

Zbigniew S. usłyszał zarzut utrudniania śledztwa

Kolejny odcinek serialu o biznesmenie ujawniającym akta z tzw. afery podsłuchowej.

Facebook.com

Zbigniew S. który pod koniec czerwca upublicznił wiadomości dotyczące śledztwa dotyczącego afery taśmowej, w której w restauracjach nagrani zostali znani politycy (głównie partii rządzącej) i urzędnicy państwowi, wczoraj dobrowolnie stawił się w warszawskiej prokuraturze apelacyjnej. Postawiono mu zarzuty utrudniania postępowania karnego. S. ujawnił bowiem również dokumenty i nagrania mające dowodzić, że w jednym z katowickich sądów działa grupa przestępcza. Postępowanie wszczęto tydzień temu. Prokuratura postanowiła przeszukać mieszkanie przedsiębiorcy, wydała też nakaz zatrzymania.

S. rozegrał całą sytuację w swoim stylu: w zeszłą sobotę ogłosił na Facebooku, że zamierza wyjechać z kraju, gdyż obawia się o własne bezpieczeństwo. „Jestem już w drodze do bezpiecznego państwa poza Europą” – powiedział do swoich sympatyków na materiale wideo. Potem wyjaśnił, że wcale nie zamierza ukrywać się przed organami ścigania, ale jedzie za granicę na umówiony zabieg. Ostatecznie w poniedziałek stwierdził: „Rezygnuję z zabiegu, wracam do Warszawy”. Zapowiedział również, że dobrowolnie stawi się do dyspozycji prokuratora.

Przesłuchanie trwało około 5 godzin. Zdecydowano, że biznesmen musi zapłacić 50 tys. zł poręczenia majątkowego. Postawiono mu zarzut utrudniania śledztwa. Grozi mu do 5 lat więzienia. Sam oskarżony tak komentował wczorajsze przesłuchanie: „Nie biorą się za sędziów z Katowic (…), tylko za S. Mam nadzieję, że śnię. Mam nadzieję, że napiłem się wódki i nie rozumiem, co się dzieje wokół mnie”.

Wobec S. toczy się ponadto odrębne postępowanie dotyczące publicznego rozpowszechniania wiadomości ze śledztwa – chodzi o „aferę taśmową” z 2014 r.

Exit mobile version