Trzej mężczyźni przyszli do fundacji „Nie lękajcie się”. Dwóch było ministrantami, trzeci – parafianinem w kościele św. Brygidy na przełomie lat 80. i 90.
– Jeden z tych mężczyzn bardzo płakał, bo jego rodzina nic nie wie o tym, że został wykorzystany, i jest mu bardzo ciężko – powiedział szef fundacji Marek Lisiński w rozmowie z „Newsweekiem”. Dodał, że wszyscy trzej zwlekali z ujawnieniem tego, że mieli być molestowani – bali się reakcji rodzin i przyjaciół.
– Są gotowi zeznawać, jeśli powstanie niezależna komisja, która zbadałaby zarzuty wobec prałata Jankowskiego – mówi Lisiński.
Dwóch mężczyzn było niegdysiejszymi ministrantami w Parafii Jankowskiego, zaś trzeci miał uczestniczyć w prowadzonych przez niego lekcjach religii. Na razie oświadczyli, że nie chcą opowiadać o samym procesie molestowania tak szczegółowo, jak rozmówcy „Dużego Formatu”, który opisał rzekome seksualne ekscesy kapelana „Solidarności”.
W odpowiedzi na niewybredny atak ze strony Fundacji „Nie lękajcie się”, Konferencja Episkopatu Polski opublikowała listę 5 biskupów, co do których istnieją wiarygodne poszlaki, że nie kryli pedofili wśród duchowieństwa.
#wieściGO— Ernesto Che GO (@GamOverorg) 4 marca 2019
Jedna z trzech „najnowszych” ofiar Jankowskiego nadal mieszka pod Gdańskiem, pozostali mężczyźni wyjechali za granicę: do Niemiec i Wielkiej Brytanii. – Do tej pory milczeli. Żyli w strachu, bo wiadomo jakim poważaniem w Polsce cieszą się księża. Nie mylili się, patrząc na to, co tego obrońcy Jankowskiego mówią o Barbarze Borowieckiej – podsumował Marek Lisiński.
W grudniowym Dużym Formacie” Bożena Aksamit opisała między innymi historię samej Borowieckiej oraz jej koleżanki, 16-letniej Ewy, która skoczyła z okna po tym, jak dowiedziała się, że jest w ciąży. Zostawiła list pożegnalny. Napisała w nim, że „nie będzie miała dziecka Jankowskiego i być może dopiero teraz ktoś uwierzy, że została zgwałcona”.
Zmarły w 2010 duchowny jest określany praktycznie przez wszystkie swoje ofiary jako pedofil i drapieżca seksualny. „Wiem, że Jankowski miał skłonność do młodych chłopaków, bo doświadczyłem tego na własnej skórze” – napisał w internecie Michał Wojciechowicz, najmłodszy uczestnik strajku w stoczni gdańskiej w Sierpniu ’80 w geście solidarności z Borowiecką, która zdecydowała się pójść do mediów. W tej chwili nadal trwa symboliczna przepychanka o pamięć i symbole: ofiary coraz odważniej zabierają głos, zaś obrońcy Jankowskiego modlą się za niego i pilnują jego pomnika.