Site icon Portal informacyjny STRAJK

Zimbabwe: Opozycja częściowo nie uznaje wyniku wyborów

Komisja Wyborcza Zimbabwe (ZEC) dopiero po kilku dniach ogłosiła ostateczne wyniki wyborów parlamentarnych i prezydenckich, które odbyły się w niedzielę 29 lipca. Wybory do parlamentu wygrała rządząca partia ZANU-PF, pokonując swojego głównego rywala – koalicję Ruch na rzecz Demokratycznej Zmiany (MDC). Również w wyborach prezydenckich zwyciężył kandydujący z ramienia ZANU-PF obecny prezydent Emmerson Mnangagwa, pokonując kandydata MDC Nelsona Chamisę. Ten ostatni wprawdzie uznał wyborczą porażkę swojego ugrupowania, jednak uważa, że to on wygrał wybory prezydenckie.

Emmerson Mnangagwa

Według oficjalnych danych ZEC, ZANU-PF zdobyła w nowym parlamencie 144 spośród 210 mandatów natomiast MDC 61. Wybory na prezydenta wygrał już w pierwszej turze Mnangagwa na którego zagłosowało 50,8 proc. wyborców, podczas gdy Chamisa uzyskał 44,3 proc. Nelson Chamisa uznał zwycięstwo wyborcze ZANU-PF jednak zakwestionował swoją porażkę w wyborach prezydenckich.

Jego zdaniem wybory zostały sfałszowane. Oskarżył ZEC o manipulowanie głosami oraz zapowiedział zwrócenie się do sądu o sprawdzenie wiarygodności wyniku wyborów prezydenckich. Jednocześnie zaapelował do ZANU-PF o uznanie jego zwycięstwa w wyścigu do prezydentury, skoro on uznał ich zwycięstwo w wyborach do parlamentu. Tym samym zaproponował zawarcie czegoś w rodzaju układu handlowego uznając jego prymat nad oficjalnie ogłoszonymi wynikami wyborów.

Motywy stanowiska, jakie zajął opozycyjny kandydat, można wytłumaczyć w dwojaki sposób. Po pierwsze, różnica w liczbie głosów oddanych na ZANU-PF i MDC była zbyt duża aby można było poważnie mówić o fałszerstwie. Po drugie, Chamisa wpadł we własne sidła, publicznie ogłaszając zwycięstwo jeszcze przed ogłoszeniem wyników. Teraz trudno byłoby mu wycofać się z twarzą. Argumentem na jego rzecz może tu być stosunkowo niewielka sześcioprocentowa różnica głosów oddanych na obu kandydatów, jak również dłuższe niż w przypadku wyborów parlamentarnych liczenie głosów przez komisję wyborczą.

Czołowi działacze MDC wskazują na liczne, ich zdaniem, nieprawidłowości w pracy ZEC. Jeden z funkcjonariuszy bloku Morgan Komichi twierdzi wręcz, że liczbę głosów ustalono jeszcze na kilka miesięcy przed wyborami. Przy obecnym stanie wiedzy trudno jest wykluczyć manipulacje ze strony centralnej komisji wyborczej. Z drugiej jednak strony, byłoby dziwne, gdyby wybory prezydenckie wygrał kandydat ugrupowania, które przegrało wybory parlamentarne.

Swój sukces wyborczy ZANU-PF zawdzięcza przede wszystkim głosom mieszkańców rejonów wiejskich, którzy stanowią ok. 2/3 ludności kraju. Przy frekwencji na poziomie 75 proc. zwycięstwo wyborcze jest całkowicie zrozumiałe. Opozycja wygrywała w miastach, a w stolicy, Harare, zdobyła ponad dwukrotnie więcej głosów niż partia rządząca, jednak na prowincji proporcje te kształtowały się zgoła odwrotnie. Będący na miejscu obserwatorzy sceny politycznej wskazują też na fakt, iż ZANU-PF była lepiej przygotowana do wyborów niż jej rywale i potrafiła bardziej skutecznie mobilizować wyborców. Warto też zauważyć, że afrykańskich państwach takich jak Angola, Mozambik czy Algieria, które uzyskały niepodległość w wyniku walki narodowo-wyzwoleńczej przy władzy pozostają te partie polityczne, które w przeszłości tej walce przewodziły. Podobna sytuacja ma miejsce w Zimbabwe.

Exit mobile version