Zimbabwe stoi przez groźbą wielkiej klęski głodu. Tymczasem masowe protesty społeczne przeciwko korupcji i niegospodarności władz są przez reżim prezydenta Mnangagwy tłumione z coraz większą brutalnością. W całym regionie rośnie obawa przed jeszcze większą eskalacją przemocy w tym kraju.
Nie minęły jeszcze dwa tygodnie odkąd rząd Zimbabwe, chcąc poprawić swoją reputację za granicą, ogłosił zawarcie porozumienia ze Związkiem Handlowo-Farmerskim Zimbabwe w sprawie wypłaty ponad 3,5 mld. dolarów rekompensat dla wywłaszczonych białych farmerów. Jednak rozsyłane na cały świat obrazy ,,pojednania” okazały się tylko zasłoną dymną dla szykowanej bezwzględnej rozprawy z opozycją i coraz liczniejszymi protestami społecznymi. Celem zapobiegnięcia demonstracjom przeciwko szerzącej się korupcji i upadkowi gospodarczemu, policja i wojsko dostały rozkaz zablokowania dwóch największych miast kraju – Harare i Bulawayo. Aresztowano wielu przedstawicieli mediów oraz działaczy opozycji, m. in.: dziennikarza Hopewella Chin’ono, pisarkę Tsitsi Dangarembga oraz lidera opozycji Jacoba Ngarivhume. Pojawiają się doniesienia o licznych „zaginięciach” i stosowaniu tortur. Na prowincji oddziały policji brutalnie rozpędzają protesty zdesperowanych ludzi, którym zaczyna zaglądać w oczy głód. W swoim orędziu do narodu prezydent Mnangagwa ogłosił, że ,,złe jabłka, które próbują podzielić nasz naród i osłabić nasze państwo, zostaną bezwzględnie wyrzucone”, co odczytano jako zapowiedź kontynuacji agresywnego kursu.
Sytuacja w kraju jest bardzo zła – Światowy Program Żywnościowy Narodów Zjednoczonych opublikował tydzień temu raport, w którym szacuje, że do końca roku 8,6 miliona mieszkańców Zimbabwe (ponad 60 proc. populacji) będzie zależnych od pomocy żywnościowej. Inflacja niedawno ponownie przekroczyła 700 proc. Bije po oczach kontrast między żyjącą w luksusie elitą z otoczenia prezydenta a powszechną biedą reszty społeczeństwa. W tragicznym stanie znajduje się służba zdrowia – z powodu opóźnień w wypłatach pensji personel pielęgniarski często strajkuje, a pacjenci w szpitalach są pozostawieni samym sobie. Wszystko to w połączeniu z wszechobecną korupcją oraz bezradnością rządu wobec kryzysu pandemicznego i problemów żywnościowych doprowadziło do wrzenia społecznego na wielką skalę. Ze strony władz brak jednak jakichkolwiek oznak gotowości do ustępstw i chęci kompromisu. Zaognianie się sytuacji w Zimbabwe bardzo niepokoi inne kraje regionu – prezydent RPA już zaoferował mediację i pomoc w rozwiązaniu najbardziej palących problemów.