Minister sprawiedliwości zaproponował zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa, organu środowiska sędziowskiego, którego kompetencje i rola zostały zapisane w Konstytucji RP.
Propozycja ministra Ziobry polega przede wszystkim na tym, by tę piętnastkę wybierał teraz Sejm. Przedstawiciele środowiska sędziowskiego argumentują, że propozycje Ziobry po pierwsze przede wszystkim naruszają Konstytucję, a po drugie upolityczniają samą KRS, tworząc z niej ciało podporządkowane politykom i realizujące ich zamówienia. Minister ripostuje, że idzie o demokratyzację wyboru w środowisku sędziowskim.
Poza tym Ziobro chce, by KRS rozdzieliła się na dwie części: jedna to owa piętnastka wybrana przez Sejm (czyli w praktyce przez sejmową większość), a druga to grupa w składzie: pierwszy prezes Sądu Najwyższego, minister sprawiedliwości, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, jedna osoba powołana przez prezydenta, czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz dwóch wybranych przez Senat spośród senatorów. I tak np. kandydat na sędziego otrzymuje nominację, kiedy oba zgromadzenia, obradujące oddzielnie, będą jednomyślne w tej sprawie. W praktyce oznacza to możliwość blokowania poszczególnych kandydatów i sprowadzenie wyboru sędziów do politycznego handlu.
Najprościej rzecz ujmując propozycje Ziobry, to przekreślenie jednego z fundamentów trójpodziału władz oraz realizacja w praktyce politycznego wpływu PiS na do tej pory niezawisłe środowisko sędziowskie, nie ukrywające zresztą swojego krytycznego stosunku do obecnych rządów. PiS zajmuje kolejne przyczółki w wojnie o zajęcie całego aparatu państwowego w partyjnych rękach.