Poparcie lewicowej argentyńskiej partii Frente de Todos drastycznie spadło w wynikach prawyborów. Obserwujemy również tarcia w koalicji rządzącej, na korzyść prawicowej opozycji i pozostających w mniejszości trockistów.
Otwarte, Równoczesne i Obowiązkowe Prawybory (PASO) jednoznacznie wskazują na diametralne osłabienie pozycji koalicji rządzącej pod egidą prezydenta Alberto Fernándeza. Prawicowa opozycja byłego prezydenta Mauricia Macri, Juntos por el Cambio, osiągnęła według PASO aż 40%. Zbliżające się wybory mogą okazać się historycznym przełomem również dla trockistów (FID-U), którzy uzyskując ponad milion sto głosów, mają szansę stać się trzecią siłą w Argentynie. Rzecz jasna, PASO nie odzwierciedla jeden do jednego wyników nadchodzących wyborów, odsłania jednak słabość i konsekwencje wewnątrzpartyjnego chaosu w Frente de Todos. Niechęć do obecnego rządu odzwierciedlił również wzrost pustych kart do głosowania odnotowany w kilku prowincjach, oraz spadek frekwencji, najniższej od 1983. W prawyborach zagłosowało 67% uprawnionych do głosowania.
Rozpad od środka
Sondażowa porażka koalicji pociągnęła za sobą łańcuch jeszcze bardziej osłabiających ją konsekwencji. Parę dni po ogłoszeniu wyników PASO, kilku ministrów rządu poddało się do dymisji. Falę dymisji rozpoczął Eduardo Enrique de Pedro, Minister Spraw Wewnętrznych. Wszystko to jest wynikiem przeciągania liny między prezydentem Fernándezem a wiceprezydentką Kirschner. Przełamujący ciszę po wynikach PASO tweet prezydenta, w którym oznajmia, iż „Rząd będzie dalej pracował tak, tak on uważa za stosowne” Wiceprezydent odpowiedziała na to publicznym listem, w którym szczegółowo opisała ostrzeżenia, które kierowała w stronę Fernandeza jeszcze przed prawyborami. Zwraca w nim uwagę na niekontrolowanie rosnące ceny żywności i lekarstw oraz wytyka rządowi nieprawidłową politykę fiskalną.
Nowy gabinet
Prezydent zabrał się już do rekonstrukcji swojego rządu, a wśród mianowanych znajdują się dość ryzykowne dla dalszej argentyńskiej polityki postacie, na przykład mianowany na Ministra Spraw Zagranicznych Santiago Cafiero, związany z antyaborcyjną organizacją Opus Dei. Decyzja spowodowała stanowczy proces środowisk feministycznych, które podkreślają, że od początku objęcia władzy przez rząd mogły, liczyć na jego wsparcie (ustanowienie Ministerstwa Kobiet, Płci i Różnorodności, który w istocie jest jednak złożony głównie z mężczyzn). Kolejnym ryzykownym wyborem wydaje się być nominacja Aníbala Fernándeza na Ministra Bezpieczeństwa, postaci wzbudzającej kontrowersje w kwestii jego podejścia do zaginięcia Julia Lópeza w 2006 roku.
Wielu interpretuje rekonstrukcję rządu jako skręt w prawo, którym prezydent Fernández zdaje się próbować uratować swoją słabnącą pozycję. Prawdopodobne jest jednak, że czas Frente de Todos może dobiec końca wraz z nadchodzącymi wyborami. Partii nie rehabilitują ani przepychanki między prezydentem a wiceprezydent, ani wręczanie teczek ministerialnych kojarzonym z prawicą polityków.
“Rozbity Hezbollah” i Iran kontratakują
W ciągu ostatnich dwóch tygodni, media głównego nurtu oraz popularne kanały informacyjne d…