Już wiadomo, dlaczego ze strony internetowej i serwisu YouTube zniknęły filmy szkoleniowe w ramach kampanii „W stronę dojrzałości”, zawierające szkodliwe stwierdzenia i mity na temat seksualności. Po prostu ministerstwo… wcześniej ich nie widziało.
Kiedy eksperci zobaczyli, na co wydali grube miliony złotych – chwycili się za głowy i kazali materiały zdjąć. Wcześniej jednak nie odczuwali potrzeby, aby sprawdzić, na co idą pieniądze z budżetu. Antykoncepcja, która „powoduje raka”, toksyczne prezerwatywy i wczesne współżycie zwiększające ryzyko samobójstw – to najwyraźniej zbyt wiele nawet jak na Łukasza Szumowskiego. Tylko dlaczego resort zareagował po fakcie?
Specjaliści Szumowskiego utrzymują, że ministerstwo wcześniej nie czuło potrzeby, żeby oceniać je merytorycznie, bo „przecież były przeznaczone dla uczniów, nie dla nauczycieli”.
Oficjalna odpowiedź resortu na pytania dziennikarzy Oko.press na temat przyczyn usunięcia filmów brzmiała:
„Zostały opublikowane bez merytorycznej oceny ze strony Ministerstwa Zdrowia. W związku z brakiem takiej oceny należy uznać, że zawierają sformułowania oraz tezy wyrażające poglądy ich autorów, a nie resortu zdrowia. Niektóre treści prezentowane w materiałach wideo zdecydowanie wykraczają poza ustalone ramy i nie mogą być traktowane jako stanowisko Ministerstwa Zdrowia”. Ponadto ministerstwo zdementowało podaną wcześniej przez twórcę filmów – firmę Lechaa Consulting., informację, jakoby na projekt poszło 10 mln zł z publicznej kasy. MZ twierdzi, że „tylko” 2 miliony.
Redakcja Oka zwraca też uwagę na kolejną nieścisłość: „MZ informuje, że już 15 stycznia 2018 roku wykonawca rozliczył się z projektu. To dziwne, bo umowa została podpisana 10 sierpnia 2017 roku. To oznacza, że na prowadzenie projektu firma miała co najwyżej cztery miesiące. Czemu zatem strona projektu informuje, że zajęcia w szkołach będą trwały do czerwca 2019 r.”.
Lechaa Consulting cały czas uparcie odmawia komentarza.