Sąd w Jaśle nie miał wątpliwości orzekając winę Janusza K., który zdaniem sędziego dopuścił się naruszenia nietykalności cielesnej ucznia piątej klasy. Pedagog może mówić o szczęściu, bo groziła mu ograniczenie wolności lub nawet roczna odsiadka w zakładzie karnym. Mimo to zamierza zaskarżyć werdykt, gdyż uważa, że jest niewinny, a chłopiec całą historię zmyślił.
Co udało się ustalić śledczym? 7 kwietnia br. w Szkole Podstawowej w Cieklinie (gmina Dębowiec, powiat jasielski) Janusz K. prowadził zajęcia języka polskiego dla uczniów klasy piątej. Jeden z podopiecznych działał pedagogowi na nerwy, gdyż podczas lekcji pstrykał długopisem. K. zeznał, że takie zachowanie uniemożliwiało mu pracę, poprosił więc ucznia o opuszczenie klasy. Jak relacjonuje, chciał mu udzielić słownej nagany na korytarzu. Tam jednak natrafili na obecność personelu. – Nauczyciel twierdzi, że nie chciał przy sprzątaczce udzielać reprymendy słownej uczniowi, więc zaprowadził go do szkolnej toalety. Ten moment zarejestrowała także kamera na korytarzu. Na filmie widać, jak nauczyciel prowadzi 12-latka do toalety, trzymając go za ramię – opowiada Grażyna Krzyżanowska. Dalszy przebieg zdarzeń sąd odtworzył na podstawie zeznać nauczyciela i chłopca. Uczeń miał zostać spoliczkowany przez belfra. Ten zaś twierdzi, że udzielił mu tylko słownej uwagi. Koledzy 12-latka zeznali jednak, że ich kolega wrócił dla klasy roztrzęsiony i wystraszony.
Wiarygodność wersji ucznia potwierdził specjalista. – Psycholog wydał opinię, że chłopcy nie mają skłonności do konfabulacji. Całe zdarzenie wyszło na jaw, gdy kolega pokrzywdzonego 12-latka wrócił do domu i opowiedział swoim rodzicom, że nauczyciel uderzył ucznia w szkole. Ci rodzice powiadomili o tym rodziców uderzonego chłopca, bo on sam o tym nie powiedział w domu. Rodzice zdecydowali się powiadomić policję – mówi prokurator Grażyna Krzyżanowska, która zauważa też, że wersja polonisty jest niewiarygodna również z innych powodów. – Bo co stało na przeszkodzie, żeby polonista zwrócił uczniowi słowną uwagę na korytarzu? W czym mu przeszkadzała sprzątaczka? – zwraca uwagę pracownica wymiaru sprawiedliwości.
Janusz K. musi zapłacić 500 zł grzywny w trybie nakazowym. Zapowiedział zaskarżenie wyroku.
a.