Parlament Europejski przyjął wczoraj tzw. Kompleksową Umowę Gospodarczo-Handlową (CETA) pomiędzy UE i Kanadą. W ten sposób unijna biurokracja przepchnęła kolanem prawne ramy dla ostatecznego triumfu dyktatu amerykańskich korporacji.
Inicjatywa podpisania porozumienia pomiędzy Kanadą i UE powstała zaraz po tym jak pod naciskiem masowych protestów upadł pomysł takiego traktatu ze Stanami Zjednoczonymi – TTIP. Większość amerykańskich korporacji ma swoje filie w Kanadzie i dzięki wczorajszemu skandalicznemu głosowaniu w Parlamencie Europejskim będą one mogły być jeszcze większymi beneficjentami światowego kapitalizmu.
Za ratyfikacją zagłosowało 408 z blisko 700 deputowanych. Przeciwko zagłosowali głównie posłowie Zjednoczonej Lewicy i część socjaldemokratów, europejscy zieloni oraz większość skrajnej prawicy.
– Dzisiejsza debata przed głosowaniem była spektaklem post-prawdy. Zwolennicy CETA jeden po drugim obiecywali nam miliony euro dla europejskich przedsiębiorstw, tysiące nowych miejsc pracy, Adam Szejnfeld nawet zapowiedział wyższą jakość żywności. To kpina z wiedzy naukowej na ten temat – komentuje jedna z najważniejszych twarzy polskiej kampanii przeciw CETA Maria Świetlik.
– Obietnice zysków nie mają pokrycia w studiach skutków wprowadzenia umowy. Nawet Komisja Europejska obiecuje w najbardziej optymistycznym scenariuszu wzrost PKB na poziomie 0,03 proc. Natomiast badania dotyczące rynku pracy mówią o długotrwałej utracie 200 tys. miejsc pracy w Unii. To jednak nie miało znaczenia dla części parlamentarzystów. Stanęli po stronie interesu największego biznesu, wbrew ludziom – podsumowała działaczka Akcji Demokracja.
Zagrożenie dla rynku pracy jest ogromne. Według badań Tufts University na skutek wprowadzenia umowy CETA ma zniknąć 200 tys. miejsc pracy w UE, 30 tys. w Kanadzie i 80 tys. w krajach trzecich. W Unii dojdzie też do spadku realnych płac (średnio 300-1300 EUR w skali roku). Zagrożone są również standardy pracy, wynikające z różnic między kanadyjskim a europejskim prawodawstwem – Kanada nie ratyfikowała konwencji dotyczącej praw związkowych Międzynarodowej Organizacji Pracy. Raport Austriackiej Izby Handlowej np. zwraca także uwagę, że poza deklaracjami nt. ochrony praw pracowniczych w umowie brak jakichkolwiek narzędzi ich egzekwowania.
Zagrożenie spowodowane obniżeniem i docelowo zniesieniem ceł w handlu między UE a Kanadą dotyczy rzeczywiście blisko 99% ceł obecnie obowiązujących. Szczególnie niebezpieczny będzie wpływ takiej polityki na europejski sektor rolny. Przewiduje się, że w wyniku zwiększania bezcłowych kwot na kanadyjską wołowinę, wieprzowinę, pszenicę oraz wprowadzeniu na kukurydzę cukrową, ceny skupu dla lokalnych producentów znacznie spadną. Zagrożone są również prawa konsumentów i systematyka ich ochrony.
Najbardziej drastyczną kwestią jest jednak sekcja 4 umowy CETA zapewniająca tzw. „ochronę inwestycji zagranicznych” i gwarantuje „uczciwe i godne traktowanie oraz pełną ochronę i bezpieczeństwo”. Za tymi sformułowaniami kryje się otwarcie drzwi zagranicznym przedsiębiorstwom do pozywania poszczególnych państwo do tzw. sądu arbitrażowego, jeżeli biznesmeni uznają, że ponieśli straty na skutek niesubordynacji władz państwa i nieuwzględnienia zobowiązań do niedyskryminacyjnego traktowania (sekcja 3 CETA) lub w wyniku pogwałcenia gwarantowanej ochrony inwestycji. Wystarczy, że parlament danego państwa zdecyduje choćby o podniesieniu choćby płacy minimalnej – to już będzie powód do zasądzenia odszkodowań na rzecz inwestora.
Z polskich europosłów za ratyfikacją CETA zagłosowali: Gosiewska, Fotyga, Karski, Kłosowski, Legutko, Kuźmiuk, Ożóg, Piecha, Poręba, Wiśniewska, Złotowski, Korwin-Mikke, Boni, Hubner, Jazłowiecka, Lewandowski, Kozłowska-Rajewicz, Kudrycka, Łukaciewska, Plura, Pitera, Olbrycht, Saryusz-Wolski, Szejnfeld, Thun, Wałęsa, Wenta, Zdrojewski, Zwiefka.