Od wczesnych godzin przedpołudniowych z dużym uporem i precyzją stronię od polskich mediów, zwłaszcza społecznościowych, które pasą się zamachami w Brukseli. W związku z nader ograniczonym kontaktem z polskojęzyczną przestrzenią publiczną nie wiem też, czy KOD zdążył już ogłosić, czy i w jaki sposób TVP zmanipulowała relacje z Brukseli oraz czy Macierewicz nie ogłosił już czasem miastu i światu, że wybuchy te spreparował sam Putin (jako i te we wiadomym samolocie), aby odwrócić uwagę świata od wyroku, jaki jego totalitarne państwo wydało dziś na pewną ukraińską aktywistkę patriotyczną. Wiem jednak co innego i niniejszym się tą wiedzą uprzejmie dzielę.
Szanowne Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, niezależnie od tego, czy w dniu dzisiejszym Wy także postanowiliście nie uruchamiać polskich mediów, by nie musieć wietrzyć później godzinami tego smogu, kwestia wzbierającej fali terroryzmu w Europie z pewnością, choć przez chwilę, zastanowiła Was.
W związku z tym, zanim odpowiedzi na nasuwające się naturalnie pytania i wątpliwości podsuną Wam obłąkani ludzie uchodzący w naszym czarownym kraju za ekspertów, pozwólcie, że wygłoszę krótką receptę na temat zapobiegania terroryzmowi.
Po pierwsze, przyjmować uchodźców. Masowo! Od tego trzeba zacząć. Wszyscy uchodźcy z krajów, które tzw. Zachód zdewastował w ciągu ostatnich 15 lat w imię obłędu zwanego „wojną z terroryzmem” mają natychmiast znaleźć kwaterunek, pracę i wszelką niezbędną opiekę w krajach Europy i Ameryki. Także w Polsce. Polska jest tak samo odpowiedzialna za ludobójstwo w Afganistanie i na Bliskim Wschodzie jak USA. No, dobra. Trochę mniej, ale to takie rozważania jak przy tym ilu Żydów wymordowało AK na Podlasiu, ilu NSZ, ilu „sąsiedzi” z tej czy innej wioski, a ilu zamęczyli, zagazowali lub rozstrzelali naziści. Tak czy inaczej – wszyscy muszą zostać właściwie przyjęci i oficjalnie po wielokroć przepraszani (a nie tylko raz, jak za Jedwabne). Przydałby się pomnik Nieznanego Uchodźcy.
Po drugie, przestać bombardować, „z armat walić, grabić, truć i palić”. Wycofać wszystkie kontyngenty wojskowe i policyjne oraz armie najemników typu Blackwater, przestać finansować tzw. Państwo Islamskie i tzw. „umiarkowaną” syryjską opozycję. Przestać dawać łapówki tureckim władzom, nie sprzedawać broni Arabii Saudyjskiej, zostawić w spokoju pola naftowe, nie latać dronami po regionie i nie ostrzeliwać domów weselnych (zwłaszcza podczas trwających tam uroczystości). Nie instalować marionetkowych, skorumpowanych, kompradorskich reżimów; nie czynić biedy i krzywdy.
Po trzecie, zrobić ogólnoeuropejski i panamerykański rajd na skrajną prawicę. Wszystkie czasopisma, strony www, nieformalne grupki i grupeczki, neonazistowskie gangi, kibolstwo, libertartiańską hołotę, dżihad ultrakatolicki i w ogóle całą tę prawicową chuliganerię, która ryczy w mediach i na ulicach niczym hitlerowskie Sturmabteilung zrepresjonować raz, a dobrze. Bez przemocy, ma się rozumieć. Tylko szybkie i stanowcze przypomnienie poparte stawiennictwem osobistym funkcjonariuszy stosownych struktur, że w Polsce obowiązują prawa człowieka i że państwo będzie egzekwowało ich przestrzeganie z pełną mocą. Osobom, które pytają, czy nie należało już dawno zbombardować Molenbeeku odpowiadać proporcjonalnymi karami finansowymi i eksmisją z przestrzeni publicznej.
Innej drogi nie ma. Po dzisiejszych zamachach w Brukseli czekają nas godziny łopatologicznej propagandy, w której „eksperci ds. bezpieczeństwa” będą przekonywali Was, iż musimy znów zrezygnować z jakichś tam swobód i praw, aby chronić nasze wspólne bezpieczeństwo. Nie dajcie się nabrać na tę bazarową, demagogiczną gadkę. Terroryzmu nie da się zwalczyć w ten sposób. W ogóle nie da się go zwalczyć, ponieważ żadna spec-służba, nawet gdy będziemy już żyli w totalnym Matrixie, nie będzie w stanie wyśledzić każdego jednego obywatela, który dogada się drugim, trzecim i piątym aby kogoś zabić czy coś wysadzić. Nawet w ZSRR mieliśmy do czynienia z aktami terroru, a państwo to akurat w rankingach swobód obywatelskich czy demokracji nie przodowało.
Wojna z terroryzmem („war on terror”), jankeski humbug, podobnie jak wojna z narkotykami („war on drugs”) przyniosły efekt dokładnie odwrotny do deklarowanego, tj. drastyczny wzrost terroryzmu i kryminalnego obrotu narkotykami. Proponuję, zgodnie z tą logiką, ogłosić wojnę z godną, łatwo dostępną pracą, wojnę z wysokimi wynagrodzeniami i wojnę z majętnością. Jeśli powierzyć kierowniczą rolę w tej misji ekipie znad Potomaku, mielibyśmy szansę zakosztować zaiste dobrego życia, bez wojen i terroru.